Wpadka przed serwisem Świątek. "Tego jeszcze nie grali"
Turniej WTA Finals w Cancun miał być pięknym zwieńczeniem sezonu i tenisowym świętem. Nic z tego. Wpadka goni wpadkę, a do tego są problemy z pogodą. Do zaskakującej sytuacji doszło w meczu półfinałowym Igi Świątek z Aryną Sabalenką. W głównej roli był DJ.
W tym roku turniej WTA Finals z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek sezonu rozgrywany jest w meksykańskim kurorcie Cancun. Już sam wybór tej lokalizacji wzbudził niemałe kontrowersje, a to nie wszystko.
Zaledwie na dzień przed startem turnieju wybudowano kort i trybuny, a zawodniczki nie ukrywały swoich krytycznych uwag dotyczących stanu nawierzchni. Problem sprawia także pogoda. Przez ulewne deszcze mecze były kilkukrotnie przerywane, a finałowe starcie przesunięto z niedzieli na poniedziałek.
Dochodzi też do wpadek podczas meczów. Tak było w spotkaniu półfinałowym pomiędzy Igą Świątek i Aryną Sabalenką. W pewnym momencie dbający o oprawę muzyczną DJ puścił z głośników muzykę. Problem w tym, że kategorycznie nie powinno do tego dojść.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
#dziejesiewsporcie: Polka musiała zawiesić karierę. Powód jest wyjątkowy
Z głośników można było usłyszeć utwór grupy Flashdance "She iss a maniac" w momencie, kiedy Iga Świątek przygotowywała się do serwisu na 4:1. - Tego jeszcze nie grali - skomentowała na antenie Canal+ Sport relacjonująca to spotkanie Joanna Sakowicz-Kostecka.
Zachowanie DJ'a rozzłościło Sabalenkę, a także prowadzącą spotkanie sędzię Mariję Cicak. Chorwatka - co uchwyciły telewizyjne kamery - dosłownie chciała wzrokiem zabić osobę odpowiedzialną za muzykę. "Dziękujemy muzyce" - powiedziała do mikrofonu.
Iga Świątek wygrała półfinałowe starcie z Sabalenką w dwóch setach. Tym samym Polka awansowała do finału, w którym zmierzy się z Jessicą Pegulą. Jeśli wygra, to będzie nową liderką rankingu WTA.