Sonia Stępień
Sonia Stępień| 
aktualizacja 

Wstrząs nad Morzem Czarnym. Polka nagrała, co dzieje się tam z psami

96

Przechadzają się po mieście, odpoczywają nad brzegiem Morza Czarnego, kręcą się wokół turystycznych atrakcji, wzorowo korzystają z przejść dla pieszych. Mowa o mieszkańcach Batumi, ale tych... czworonożnych. W stolicy Adżarii psy żyją obok ludzi. Są ich tysiące. Jak to możliwe w kurorcie znanym z nowoczesnych wieżowców i drogich hoteli?

Wstrząs nad Morzem Czarnym. Polka nagrała, co dzieje się tam z psami
Bezdomne psy w Gruzji. Skąd taka skala problemu? (Redakcja o2.pl, Sonia Stępień)

Nie tak dawno serca internautów podbił Kupata - bezdomny kundelek znany w całym Batumi ze swojej niesamowitej, psiej mądrości.

Sieć obiegły nagrania, na których czworonóg zatrzymuje auta i bezpiecznie przeprowadza dzieci przez przejście dla pieszych. Kupatę nadal można spotkać na ulicach stolicy Adżarii i wciąż oferuje ona swoje usługi przechodniom. Imię, po gruzińsku oznaczające dosłownie "kiełbasę", nadał suczce właściciel sklepu mięsnego, który regularnie zapewnia jej smakołyki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sekrety Gruzji

Dziś piesek nie narzeka na głód, wręcz przeciwnie - wygląda na dobrze odżywionego. Uwielbiają go mieszkańcy i turyści.

Na mieście można znaleźć murale poświęcone zwierzakowi, a stworzony dla niego profil na Instagramie obserwuje blisko 40 tys. osób. Nie każdy pies w Batumi ma jednak tyle szczęścia, co Kupata.

Trwa ładowanie wpisu:instagram

Bezdomne psy Gruzji. W Batumi są ich tysiące

Kupata rozbawiła internautów i stała się internetowym viralem, ale zrobiła też coś o wiele ważniejszego - zwróciła uwagę społeczeństwa spoza Gruzji na problem tamtejszych bezdomnych psów.

W samym tylko Batumi żyje ich wiele tysięcy. Obecnie w rozwiniętych krajach taka sytuacja jest nie do przyjęcia. W Gruzji wałęsające się psy są dla mieszkańców czymś zupełnie normalnym.

Psy żyjące "na wolności" w Adżarskiej Republice Autonomicznej można spotkać dosłownie na każdym rogu. Przechadzają się nadmorską promenadą, wypoczywają na kamienistej plaży. Wylegują się w cieniach drzew na skwerkach, pływają w sadzawkach, kręcą się przy atrakcjach turystycznych.

Upatrują sobie grupy przyjaznych turystów lub miejscowych i za nimi podążają, nierzadko pokonując wiele kilometrów, w nadziei na smakołyki i pieszczoty.

Trwa ładowanie wpisu:tiktok

Obecność tak ogromnej liczby bezdomnych psów w Batumi wzbudziła we mnie skrajne emocje. Początkowo, jako wielka miłośniczka tych zwierząt, byłam wstrząśnięta.

W głowie utworzył mi się smutny obraz: psy żyją na ulicy, są samotne, nikt się nimi nie interesuje. Szybko jednak okazało się, że nie jest to do końca prawda.

Wbrew pozorom większość batumskich psów wcale nie jest wychudzona. Podczas spacerów po mieście widziałam ich dziesiątki, jeśli nie setki i - o dziwo - tylko dwa z napotkanych czworonogów wydawały się niedożywione. Niektóre miały wręcz korpulentne sylwetki.

Z czasem zaczęłam nieco bardziej rozumieć całą sytuację. Zwierzęta te świetnie dostosowały się do warunków, w jakich przyszło im żyć.

Piją wodę z fontann i ludzkich wodopojów zlokalizowanych w całym mieście. Dokarmiają je m.in. pracownicy restauracji, mieszkańcy oraz wrażliwi na los mniejszych przyjaciół przyjezdni.

Większość piesków ma w uszach kolorowe klipsy. Od przewodników dowiedziałam się, że to tagi oznaczające, iż psy zostały zaszczepione i wysterylizowane.

Nieco mnie to wszystko uspokoiło, ale tylko na moment. Szybko uświadomiłam sobie, że psom nie najgorzej żyje się pod gołym niebem w czerwcu, kiedy jest ciepło, a temperatury w Batumi rzadko schodzą poniżej 20 st. C.

A jak jest zimą? Aż ciężko to sobie wyobrazić. Co prawda w tym regionie termometry raczej nie pokazują wartości niższych niż 0 st. C, ale wciąż nie są to godne warunki do życia. W miesiącach zimowych wielu wolno żyjącym psom z pewnością grozi wychłodzenie.

Batumi opanowane przez psy. Co jest źródłem problemu?

Głównym powodem trudnej rzeczywistości psów w Batumi jest brak schronisk dla zwierząt. Pojedyncze, niewielkie placówki powstają głównie z prywatnych inicjatyw i nie są w stanie pomóc wszystkim potrzebującym zwierzakom.

Skala problemu zwiększyła się w trakcie pandemii COVID-19. W związku z rozpowszechnianiem się nieprawdziwych informacji jakoby nowe mutacje koronawirusa przenosiły się z psów na ludzi, wiele osób po prostu wyrzucało swoje pupile na ulice, obawiając się o swoje zdrowie.

Psom próbują pomagać wolontariusze z różnych krajów, którzy zbierają pieniądze na leki i pożywienie dla najbardziej zaniedbanych futrzaków. To jednak wciąż za mało. Dla poprawy bytu batumskich psów należałoby w pierwszej kolejności dokonać zmian systemowych.

Warto przy tym zaznaczyć, że choć powoli, na tej płaszczyźnie widać wyraźne postępy. Jeszcze przed dziesięcioma laty media rozpisywały się o nieludzkich praktykach "radzenia" sobie z bezdomniakami w Gruzji. Wiele psów, nawet tych zdrowych, było po prostu zabijanych, głównie z broni palnej.

Odbywało się to na zlecenie władz. Po międzynarodowej reakcji ze strony organizacji walczących o prawa zwierząt gruziński rząd zaczął kierować się w stronę bardziej humanitarnych rozwiązań. W ostatnich latach pomocowe działania władz Batumi się nasiliły, a to m.in. dzięki nagłośnieniu przypadku Kupaty.

W 2020 roku ratusz Batumi ogłosił rozpoczęcie projektu pod nazwą "Kupata Program", który ma zachęcić ludzi do adopcji bezdomnych psów. Osoby, które decydują się zabrać do domu psa, otrzymują od miasta 60 lari gruzińskich (ok. 95 zł) miesięcznie, na ich utrzymanie.

Program zakłada adopcję ok. 100 psów rocznie. Pozostaje nam mieć nadzieję, że los bezdomnych psów Batumi otrzymają w końcu odmieni się na dobre.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić