Czy do Polski wróci niewolnictwo?

74

Jeśli KOD nie wie, dlaczego ludzie mają gdzieś Trybunał Konstytucyjny i niezależność sądów – niech przeczyta wyrok stołecznego WSA w sprawie podwarszawskich Michałowic. W imieniu Rzeczpospolitej sąd… oddał całą wieś w ręce potomków szlacheckich właścicieli. Czyli cofa nas w czasie o jakieś półtorej wieku.

Czy do Polski wróci niewolnictwo?
(Wikimedia Commons - Uznanie Autorstwa CC BY)

2 marca 1864 roku car rosyjski i król Polski Aleksander II zlikwidował niewolnictwo w Polsce. Dla niepoznaki nazywało się w Polsce „pańszczyzną”, ale polegało na tym samym, co w Stanach Zjednoczonych. Grupa ludzi pozbawionych elementarnych wolności, przywiązanych do ziemi i jej właściciela, wykonywała na jego rzecz darmową pracę. On się bogacił, oni harowali, rodzili nowych pracowników i umierali. Oczywiście, między amerykańskim niewolnictwem a polską pańszczyzną były pewne różnice. Ale na niekorzyść Polski.

W USA niewolników kupowano pojedynczo na specjalnych targach. W Polsce kupowano ich zbiorowo – całymi wsiami. W USA niewolnicy byli na ogół badani i leczeni; nie z powodu szczególnej dobroci serca właścicieli, a z powodów ekonomicznych. Byli niczym więcej, jak drogimi przedmiotami, warto było o nich dbać. W Polsce służba zdrowia pojawiła się na wsi w czasach PRL; jeszcze pamiętniki chłopów z lat 30. mówią o lekarzu jako przywileju najbogatszych. W USA największy odsetek niewolników mieszkał w Wirginii – prawie 40% mieszkańców. W Polsce pańszczyźnie poddana była miażdżąca większość społeczeństwa. Wreszcie, po zniesieniu niewolnictwa po wojnie secesyjnej proceder został tam ukrócony raz na zawsze. W Polsce ostatnie pozostałości na Spiszu i Orawie trzeba było znieść ustawą dopiero w roku 1931.

Dwa lata temu minęła 150. rocznica zniesienia tego nieludzkiego systemu. Media głównego nurtu o tym milczały. Sejm nie przyjął okolicznościowej uchwały. Nie słyszeliśmy ważnych polityków potępiających przed kamerami niesprawiedliwej przeszłości. Przeciwnie. Minister rolnictwa, pochodzący z chłopskiej partii, podważył powojenną reformę rolną, kompleksową próbę zadośćuczynienia mieszkańcom wsi. W 2013 roku wydał decyzję unieważniającą nacjonalizację dóbr jednej z podwarszawskich rodzin szlacheckich. Tym razem nie chodziło jednak o pustą działkę czy kamienicę. Chodziło o…całą wieś. Tak, tak, komuś przyśniła się pańszczyzna. I postanowił cofnąć nas w czasie.

Dziś ponosimy groźne konsekwencje jego decyzji. Wojewódzki sąd administracyjny oddalił 1700 skarg złożonych przez mieszkańców gminy. Być może orzekł zgodnie z literą prawa – oceni to NSA rozpatrujący kasację – ale z pewnością orzekł wbrew jego duchowi. W XXI wieku nie powinno już być miejsca na panów i niewolników. Nie powinno być powrotu do rzeczywistości, w której prawo służy dziesięcioprocentowej mniejszości.

Wyrok nie spowoduje, że arystokraci odzyskają swoje dobra w naturze. Będą mogli jednak starać się o odszkodowanie. Będziemy je musieli zapłacić wszyscy. Będziemy musieli wspólnie wykupić szkołę, przedszkole i urząd gminy stojące na spornych terenach. To skrajna niesprawiedliwość. Na szlacheckie (i kościelne!) majątki, które dziś podlegają tzw. reprywatyzacji, składały się ciężką i nieodpłatną pracą pokolenia chłopów. Oburzający jest wyrok, który zmusza ich potomków do wypłacania odszkodowań za przerwanie stuleci tego okrutnego systemu.

Pozostaje nadzieja, że NSA orzeknie przyzwoicie, a Sejm wreszcie uchwali prawo raz na zawsze zrywające z dziedzictwem pańszczyzny. Wszelkie majątkowe roszczenia spadkobierców szlachty i Kościoła, na rzecz których pracowały przymusowo całe pokolenia, muszą wygasnąć. Jak słusznie głosi popularny fejsbukowy fanpejdż: „Gdy czytam o arystokratach w XXI wieku otwiera mi się gilotyna w kieszeni”.

Autor: Michał Zygmunt

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić