Kamil Janicki| 

Dlaczego Dobrawa w noc poślubną nie wpuściła Mieszka do swojej sypialni?

73

"Przybyła do Polski, ale nie pierwej podzieliła z nim łoże małżeńskie, aż wyrzekł się błędów pogaństwa" – pisał Gall Anonim na temat małżeństwa Dobrawy i Mieszka. Nie jest prawdą, że czeska księżniczka próbowała szantażować męża. Miała inne i to bardzo dobre powody, by odmówić mu nocy poślubnej.

Dlaczego Dobrawa w noc poślubną nie wpuściła Mieszka do swojej sypialni?
(Domena publiczna)

Zdaniem czeskiego kronikarza Kosmasa każde pogańskie wesele kończyło się "oddaniem reszty nocy Wenerze i Hymenowi". Świętoszkowaty mnich nie chciał powiedzieć tego wprost, ale pod enigmatycznym odwołaniem do bóstw patronujących fizycznej miłości kryła się tak naprawdę wzmianka o dawnym obyczaju pokładzin. Był to rytualny stosunek nowo poślubionych małżonków, odbywany niemalże na oczach biesiadników i to jeszcze w trakcie uczty weselnej.

Ten ginący w odmętach czasu obrzęd był nieodzownym elementem tradycyjnego ślubu. Dopiero on potwierdzał ważność zawartego związku i w pewnym sensie go pieczętował. Nie chodziło jednak tylko o sam seks. Do dopełnienia rytuału potrzebne były jeszcze widoczne znaki. Bezpośrednio po stosunku pan młody miał obowiązek zaprezentować prześcieradło lub koszulę swojej małżonki, tak aby wszyscy goście na własne oczy mogli zobaczyć ślady krwi.

Jeśli tak się stało, uczta trwała dalej, wśród powszechnej radości. Jeśli jednak stosunkowi nie towarzyszyło krwawienie, tradycja nakazywała przerwać wesele i zniszczyć wszystkie związane z nim sprzęty. Sam związek tymczasem uznawano za niebyły lub przynajmniej – skazany na niepowodzenie.

Test cnoty… dla wdów i rozwódek?

Pokładziny przetrwały w Polsce aż do czasów sarmackich, gdy wśród pojedynków na szable i kufli piwa wciąż z dumą prezentowano zakrwawione płótna. Zwykle przyjmuje się, że obyczaj miał na celu potwierdzenie, iż panna młoda wiodła cnotliwe życie, a w chwili zamążpójścia była dziewicą. W XVI czy XVII wieku rzeczywiście mogło o to chodzić, w czasach Mieszka i Dobrawy podobna interpretacja nie miałaby jednak żadnego sensu.

Słowianie słynęli w X wieku ze swojej swobody obyczajowej, żeby nie powiedzieć – rozwiązłości. Żydowski podróżnik Ibrahim ibn Jakub wyjaśniał, że kiedy jedna z ich panien „pokocha jakiegoś mężczyznę, udaje się do niego i zaspokaja u niego swą żądzę”. Takie zachowanie wśród naszych odległych praprababek było wręcz, zdaniem podróżnika z Andaluzji, oczekiwane.

"Kiedy małżonek poślubi dziewczynę i znajdzie ją dziewicą, mówi do niej: gdyby było w tobie coś dobrego, pożądaliby cię mężczyźni i z pewnością wybrałabyś sobie kogoś, ko by wziął twoje dziewictwo" - pisał Ibrahim. W jego opinii to właśnie podobne odkrycie mogło doprowadzić do zerwania związku i odesłania żony do rodziców, a nie sytuacja odwrotna.

Krwawa ofiara na cześć bożków

Historycy uznają przytoczoną relację za raczej wiarygodną. W żaden sposób nie kłóci się ona jednak z rytuałem pokładzin. W tym pierwotnym okresie nie był on wcale sprawdzianem cnoty. I nawet nie mógł być, bo przejścia próby krwi oczekiwano tak od dotychczasowych panien, jak i od wdów zawierających ponowne małżeństwa. Sens obrzędu był zupełnie inny i bez porównania bardziej doniosły.

Przypuszcza się, że seks w noc poślubną uchodził w czasach pogańskich za akt ofiary składanej bogom. Była to najwyższa forma kultowego oddania – swego rodzaju fizyczna modlitwa. W czasach Mieszka wierzono, że krew stanowi potwierdzenie, iż bogowie przyjęli ofiarę i zaakceptowali małżeństwo. Jej brak oznajmiał natomiast – jak twierdził etnolog Ludwik Stomma – że ofiara została odrzucona, a sam związek nie zyskał aprobaty sił nadprzyrodzonych.

Musiały rzecz jasna istnieć środki gwarantujące, że ślady krwi się pojawią. W wielu przypadkach "problem" rozwiązywało brutalne podejście męża do spraw seksu, raniące świeżo poślubioną żonę nie tylko w sensie psychicznym. Kiedy indziej krew można było chyłkiem podrzucić na prześcieradło, byle rytuałowi stało się zadość.

Jakkolwiek by nie było, nikt nie obawiał się, że Dobrawa nie przejdzie sprawdzianu, ani też nikt by na to nie pozwolił. Problem polegał na zupełnie czym innym. Księżniczka – a teraz już księżna – stanowczo odmówiła udziału w pokładzinach. Jako pobożna chrześcijanka nawet nie dopuszczała myśli, że mogłaby złożyć swoje ciało w ofierze bałwanom.

O autorze: Kamil Janicki - Redaktor naczelny "Ciekawostek historycznych". Historyk, publicysta i pisarz. Autor książek wydanych w łącznym nakładzie ponad 200 000 egzemplarzy, w tym bestsellerowych “Pierwszych dam II Rzeczpospolitej”, “Żelaznych dam”, "Dam złotego wieku", "Epoki hipokryzji" i "Dam polskiego imperium". W maju 2018 roku ukazała się jego najnowsza książka: "Epoka milczenia".

Dzięki książce Kamila Janickiego pod tytułem "Żelazne damy” poznasz fascynującą historię kobiet, które w mrokach średniowiecza zbudowały Polskę. Kliknij i kup z rabatem w księgarni wydawcy.

Zainteresował Cię ten artykuł? Na łamach portalu CiekawostkiHistoryczne.pl przeczytasz również o tym jak wyglądała noc poślubna królowej Jadwigi

Źródło:ciekawostkihistoryczne.pl
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić