Po tygodniu wypuszczania potoków lawy i chmur popiołu w poniedziałek rano nastąpiła silna erupcja wulkanu Mayon. Z jego stożka wystrzelił w niebo wysoki słup pary, kamieni i dymu. Okolicznych mieszkańców udało się w porę wywieźć w bezpieczne miejsce.
Według Renato Solidum, szefa filipińskiego Instytutu Wulkanologii i Sejsmologii, konieczne było podniesienie poziomu zagrożenia do poziomu 4. w pięciostopniowej skali. Najsilniejszy spodziewany wybuch nastąpić ma w przeciągu godzin lub najbliższych dni - donosi "Daily Mail".
Po porannej eksplozji władze regionu nakazały tym, których jeszcze nie ewakuowano, pozostanie w domach. Szkoły w całej zagrożonej prowincji Albay pozostaną zamknięte a mieszkańców prosi się o używanie masek przeciwpyłowych. Cały obszar w odległości 8 km od wulkanu jest aktualnie uznawany za strefę zagrożenia życia.
Wulkan wznosi się na wysokość 2463 metrów i jest najaktywniejszy na Filipinach. Mieszkańcy zagrożonych okolic ustawili ogromne krzyże. Są pomalowane na biało i mają ochronić ludzi przed kataklizmem, który może się rozpętać po niszczycielskim wybuchu wulkanu. Mayon obudził się tydzień temu serią 9 wstrząsów a z jego krateru zaczęła płynąć lawa.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.