Malina Błańska07.12.18 (11:08)
"Lech Wałęsa odfrunął. I wcale nie chodzi o żałosne zachowanie na pogrzebie"
Lech Wałęsa odfrunął. I nie mam na myśli żałosnego przedstawienia na pogrzebie amerykańskiego prezydenta. Lech Wałęsa, mimo prób, nie jest w stanie, oderwać się od przywiązania do ks. Jankowskiego nawet w świetle faktów, które czynią wieloletniego przyjaciela Wałęsy brutalnym zwierzęciem krzywdzącym dzieci.
Lech Wałęsa przerwał milczenie w sprawie prałata Jankowskiego i powiedział „Gazecie Wyborczej”:
„(…) Źle, że to się pojawiło, kiedy on już nie żyje, nie może się bronić. Ja w to nie wchodzę. Zostawiam to Panu Bogu.”

REKLAMA
Nie powiedział, że źle, że nie pojawiło się to wcześniej, bo mógłby ksiądz ponieść karę, stanąć przed sądem, a potem zagościć jako pedofil w więzieniu.
Nie powiedział, ze źle, że nie pojawiło się to wcześniej, bo może mniej dzieci zostałoby skrzywdzonych.
Powiedział, że szkoda, bo Jankowski nie może się bronić. No tak. Bo może miał powód, by krzywdzić dzieci. Może to był dobry powód.
Co Lech Wałęsa chciałby od księdza Jankowskiego usłyszeć? Że dzieci prowokowały? Że zmyślają? Że są ze złych rodzin i dybią na majątek Kościoła? Jakie usprawiedliwienie Jankowski wziął ze sobą do grobu?

ANDRZEJ WRZESINSKI / East News