Przybij piątkę z Arleną Witt. Na pewno nie pożałujesz

0

Arlena Witt jest człowiekiem renesansu w polskim internecie. Uczy angielskiego w programie „Po cudzemu” na YT, pisze bloga, kręci Vine’y, tweetuje i snapuje. Jeśli chcecie mówić poprawnie, chętnie i pewnie w języku angielskim, koniecznie odwiedźcie jej kanał.

Przybij piątkę z Arleną Witt. Na pewno nie pożałujesz
(o2.pl)

Ada Sowińska: Czy trudno jest być freelancerką? Trudno znaleźć motywację i przestawić się na pracę w domu?

*Arlena Witt: *Mnie praca jako freelancerki bardzo odpowiada, ponieważ lubię być w domu i lubię jego ciszę i spokój. Nie mam problemów z organizacją czasu. Wiem, że wiele osób nie potrafi się do pracy zmotywować i muszą po prostu do niej wyjść, np. do biura. Czasem zdarza się, że w domu nie mają warunków do pracy, bo np. mają małe dzieci lub przeszkadza im hałas. Ja mam szybki Internet, ciszę i cieszę się, że mogę później wstawać. Jestem typową sową, więc lepiej funkcjonuję wieczorem niż rano. Kiedy pracowałam w korporacji, to jednym z najtrudniejszych aspektów tej pracy było to, że musiałam wstawać wcześnie. Miałam wrażenie, że co najmniej do godziny 11 nie funkcjonuję normalnie – nie potrafię się skupić, jestem ospała. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Fajna jest świadomość, że mogę sobie zrobić weekend kiedy chcę, mam poczucie wolności i swobody.

Skoro twój blog był popularny przed założeniem kanału, to skąd pomysł, żeby przejść na YT?

YT fascynował mnie już od jakiegoś czasu. Obserwowałam różne kanały i zastanawiałam się, jak to jest, że bardzo różne treści potrafią zdobyć popularność i dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Pomyślałam, że skoro zasięg przeciętnego kanału na YT jest zawsze większy od tego na blogu, to mogę dotrzeć do szerszego grona, tworząc filmy zamiast pisać teksty. Poza tym, są takie treści, które w formie wideo łatwiej zaprezentować. Akurat ten format, który ja tworzę, byłby bardzo trudny w formie pisanej, bo stawiam nacisk na to, żeby mówić i słuchać języka. Chciałam też zdobyć nowe umiejętności – musiałam się nauczyć występować przed kamerą, obsługiwać sprzęt, kręcić, montować, obsługiwać platformę YT. Rozwinęłam się, nauczyłam się czegoś nowego, a jednocześnie daję coś innym. Mam misję pedagogiczną, tworzę ten kanał głównie dla innych, a nie dla siebie. Dostaję wiele pozytywnych wiadomości od widzów, którym pomogłam. Drobnymi kroczkami naprawiam świat!

A czy już zaczynasz odczuwać skutki popularności? Jak mówiłaś, YT ma o wiele większy zasięg niż blog, Twój wizerunek jeszcze bardziej utrwalił się w głowach widzów.

Zdarza się, że ludzie podchodzą do mnie w miejscach publicznych, żeby zrobić sobie zdjęcie albo mnie uścisnąć w podziękowaniu za pomoc. Ostatnio płaciłam za paliwo na stacji w bardzo małej miejscowości i okazało się, że tam też jest ktoś, kto ogląda „Po cudzemu”. Taki kontakt jest bardzo przyjemny. Nie zdarza się to jednak nadmiernie często. Nie jestem Dodą ani panem prezydentem, żebym nie mogła wyjść spokojnie do sklepu otoczona przez paparazzi.

Mówisz, że możesz codziennie mieć weekend, a wydaje się, że działasz na tylu frontach, że trudno jest Ci znaleźć chwilę wolnego. Jak najbardziej lubisz odpoczywać?

Najczęściej oglądam seriale, choć ostatnio trochę z myślą z tyłu głowy, że może to jest coś, co mi się przyda do odcinka, więc łączę przyjemne z pożytecznym (śmiech). Bardzo lubię po prostu czytać książki, głaskać moje koty, spacerować i robić zdjęcia. Jestem osobą, która żyje powoli. Staram się cieszyć każdą chwilą. Mam umysł 5-letniego dziecka, które jak wyjdzie z domu, zachwyca się biedronkami. Ciągle obserwuję świat z pewnym zdziwieniem. Staram się żyć tak, jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. Polecam ten styl!

Używasz wielu aplikacji do komunikacji z fanami. Którą z nich lubisz najbardziej?

Najbardziej Snapchata i Twittera. Na Twitterze jestem obecna od 5 lat, to była moja pierwsza miłość, jeśli chodzi o media społecznościowe, bo bardzo spodobała mi się forma skrócenia myśli do 140 znaków. Bardzo lubię językowe fiku-miku i gry słowne, więc każdy tweet to zabawa i wyzwanie. Na Twitterze poznałam wiele ciekawych osób i odkąd się na nim znalazłam, moje życie bardzo się zmieniło. Natomiast Snapchat lubię za to, że pokazuje codzienność, która wcale nie musi być idealna i przepuszczana przez dwadzieścia filtrów jak na Instagramie. Można się pobawić napisami, dodać dowcipny komentarz. Poza tym, na Snapchacie nauczyłam się mówić do kamery i to przygotowało mnie do tworzenia na YT. Szczególne miejsce w moim sercu ma też Vine, choć nie używam go zbyt często. Jest dość trudny, bo trzeba mieć konkretny pomysł na film, ale jednocześnie uczy zwięzłości w formie wideo. Na YT wiele filmów jest przegadanych, za długich i niewłaściwie zmontowanych. Ponieważ filmy na Vin’ie trwają 6 sekund, każde pół sekundy ma znaczenie, to świetnie uczy montażu i rezygnowania z materiału, który nie jest niezbędny. Właśnie Vine i Snapchat, jeśli chodzi o wideo, najlepiej nauczyły mnie, jak podejść do kręcenia filmów na YT. Skróciło to mój proces nauki.

Autor: Ada Sowińska

Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić