To była jego ostatnia podróż. Na wyjeździe zapił się na śmierć

42

Brytyjczyk Peter Nicholson nie znał umiaru.

To była jego ostatnia podróż. Na wyjeździe zapił się na śmierć
(Pixabay.com)

Mężczyzna zmarł w Tajlandii po tym, jak wypił niebotyczne ilości alkoholu. Jak podaje "Metro", w ciągu 36 godzin pochłonął ponad 20 butelek mocnego piwa, sporo wódki zmieszanej z energetykiem, kilka szotów i whisky z colą. Pić zaczął już na lotnisku, tuż przed odlotem z Manchesteru.

Ostatecznie doprawił się już na miejscu. Noc okazała się jednak zabójcza. Peter już się nie obudził. Martwego w łóżku znalazł go jego kolega.

*Badania zwłok ujawniły przerażającą prawdę. *W 100 ml moczu znajdowały się 452 mikrogramy alkoholu. Tymczasem śmiertelna dawka to 350 mikrogramów.

Jednym z powodów takiego upojenia mogło być mieszanie wódki z energetykiem. Dodatek sprawia, że konsumujący drinka nie odczuwa tak bardzo skutków wlewanego w siebie alkoholu. Tymczasem w krwiobiegu krąży go coraz więcej, co w ekstremalnych przypadkach może skończyć się śmiercią – tak jak w przypadku Brytyjczyka. Peter mógł nie być świadomy tego, jak bardzo jest pijany.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić