Jan Muller| 
aktualizacja 

Wiceszef MON: "Pilot się nie katapultował. Takie zdarzenia można rozpatrywać w kategoriach cudu"

204

Bartosz Kownacki przyznał po dwóch dniach od katastrofy MiGa-29, że - tak jak wielu ekspertów podejrzewało - pilot wcale się nie katapultował.

Wiceszef MON: "Pilot się nie katapultował. Takie zdarzenia można rozpatrywać w kategoriach cudu"
(LUKASZ CYNALEWSKI / AGENCJA GAZETA)

Dziś rano "Fakt" pytał: dlaczego po katastrofie wojskowego MiG-29 na Mazowszu akcja poszukiwania pilota trwała tak długo? A może pilot wcale się nie katapultował, bo wyszedł z maszyny o własnych siłach po przymusowym lądowaniu? Pozytywnej odpowiedzi na to drugie pytanie dostarczają dziennikowi słowa anonimowego informatora. "Wysoki rangą oficer Sił Powietrznych mówi, że 28-letni lotnik "wygrał drugie życie". Już kilka godzin później w podobnym tonie wypowiedział się dla portalu onet.pl Bartosz Kownacki, zmieniając oficjalną wersję dotyczącą sposobu opuszczenia samolotu przez pilota.

Pierwsze informacje były nam przekazane były właśnie takie - pilota znaleziono, katapultował się. To tylko pokazuje, jak bardzo należy być powściągliwym. Ta kwestia rodzi kolejne pytania. Skoro się katapultował, to dlaczego był tak długo szukany. Bez wątpienia pilot miał niesamowicie dużo szczęścia. Takie zdarzenia można rozpatrywać w kategoriach cudu - powiedział Kownacki.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Kwestia katapultowania się, lub nie, jest zasadnicza. Przynajmniej z punktu widzenia wyjaśnienia kwestii poszukiwań. Zwykle po katapultowaniu się włączają się systemy ratunkowe pozwalające szybko namierzyć pilota. Jeżeli było "zwykłe" lądowanie awaryjne, nic takiego się nie dzieje. I dlatego to leśnicy byli szybsi od wojska w odnalezieniu lotnika w rezerwacie przyrody pod Kałuszynem. 12 km od jego macierzystego lotniska w Mińsku Mazowieckim.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Dwa niezależne źródła twierdzą, że do katapultowania pilota nie doszło – rewelacje gazety potwierdzał ekspert lotniczy, Wojciech Łuczak. Na antenie TVN24 mówił, że fotel pilota został wewnątrz. To oznaczałoby, że pilot nie miał czasu, aby użyć systemu albo nie zadziałał on prawidłowo.

Czy po szczęśliwie wykonanym przymusowym lądowaniu pilot wybił owiewkę swojej kabiny i wyskoczył z wraku? Do wczoraj oficjalną, a właściwie jedną z oficjalnych, wersji było katapultowanie się i bolesny upadek. M.in. tak w poniedziałek pisał na Twitterze wiceszef resortu obrony, Dominik Smyrgała. Tymczasem pilotujący miga 28-latek z urazem stawu skokowego trafił do szpitala wojskowego na ul. Szaserów w Warszawie. Jego prawą nogę operowano. Pacjenta odwiedził prezydent Andrzej Duda.

To jedyny uraz pilota – powiedział Wirtualnej Polsce ppłk. Jarosław Kowal, rzecznik szpitala.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

O sposób wydostania się pilota z samolotu dziennikarze pytali też płk Annę Wójtowicz-Pęzioł, rzeczniczkę MON. Stwierdziła ona, że "jest za wcześnie, by jednoznacznie stwierdzić, w jaki sposób to zostało zrobione".

Wszystkie okoliczności zdarzenia bada Komisja Badania Wypadków Lotniczych. W momencie, kiedy zakończy swoje prace, zbada wszystkie okoliczności, będziemy mogli przekazać informację w jaki sposób pilot wydostał się z samolotu - powiedziała.

Poszukiwania 28-latka trwały 3 godziny. Był to pierwszy w Polsce wypadek tej maszyny. Za sterami siedział młody, ale doświadczony pilot, o bardzo dobrym stopniu wyszkolenia, a przed rozbiciem samolotu nie zgłaszał żadnych problemów. Miał za sobą 400 godzin tzw. nalotu. Miał wylądować na tym samym lotnisku, z którego startował. W poniedziałek ok. godz. 17.15 utracono z nią łączność.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Zobacz także: Zobacz także: Sprawdziliśmy, co dzieje się z ciałem pilota po katapultacji

Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić