"Pan Frytka" starł się z torunianami. Ma parking "na wyłączność"?
Kontrowersyjny przedsiębiorca znany w Toruniu jako "Pan Frytka" powrócił. Mężczyzna, który był wielokrotnie karany przez państwowe i toruńskie służby, starł się z mieszkańcami na parkingu przy jednym z supermarketów. Padły bardzo mocne słowa.
Piotr S., znany jako "Pan Frytka" wzbudza w Toruniu ogromne kontrowersje. Mężczyzna w ramach prowadzonej przez siebie fundacji oferował mieszkańcom i turystom pieczone ziemniaki.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Nie miał przy tym zgody na prowadzenie działalności na terenie zespołu staromiejskiego w Toruniu. S. uważa, że nie handluje frytkami, ale funkcjonowanie jego stoiska wzięły pod lupę władze miasta, urząd skarbowy, sanepid, a także policja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieprawidłowości te stanowiły naruszenia ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Prezesa Fundacji Pod Wielkim Dachem Nieba ukarano mandatem karnym oraz wszczęto postępowanie administracyjne w sprawie opłaty za kontrolę - przekazała w 2024 roku portalowi o2.pl Joanna Biowska, kierownik oddziału Nadzoru Sanitarnego i Profilaktyki Zdrowotnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Toruniu.
Wcześniej miał dostać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych kary od toruńskiego magistratu. "Pan Frytka" zniknął na kilka miesięcy z toruńskich ulic, gdy policja zarekwirowała jego sprzęt. Później mężczyzna zaczął prowadzić swoją działalność w trakcie "Sylwestrowej Mocy Przebojów" z Polsatem. Teraz na nowo wrócił na ulice miasta.
Na kanale toruńskiego dziennikarza Jacka Kiełpińskiego ("Kiełpiński Konkretnie" pojawiło się wideo, na którym widać Piotra S., który sprzecza się z mieszkańcami miasta. Do wymiany zdań doszło na parkingu jednego z supermarketów.
Powód kłótni nie jest znany. Piotr S. pyta jednego z mieszkańców "czy ma firmę". Gdy odpowiedź jest twierdząca, S. sugeruje, aby "handlował u niego ktoś, kto zaniża ceny na wykupionym przez niego terenie". Z kontekstu rozmowy wynika, że "Pan Frytka" twierdzi, że "ma wyłączność" na handel przed jednym z supermarketów przy ul. Bażyńskich.
Ten parking jest pana? - pyta jedna z oburzonych kobiet.
Piotr S. odpowiada kobiecie, że "płaci 8 tys. zł za cały plac". Według jego adwersarzy "mężczyzna jest jakiś podejrzany".