Skontrolowali targ. Tak oszukują na czereśniach

4

Kolejne kontrole w Krakowie na Rynku Hurtowym Rybitwy. Sprawdzano m.in. pochodzenie i znakowanie polskich czereśni i ziemniaków. Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak ujawnia szczegóły kontroli. Co warto sprawdzać podczas zakupu czereśni?

Skontrolowali targ. Tak oszukują na czereśniach
Kolejne kontrole w Krakowie na Rynku Hurtowym Rybitwy. Sprawdzano m.in. pochodzenie i znakowanie polskich czereśni i ziemniaków. (Facebook)

Michał Kołodziejczak za pośrednictwem Facebooka poinformował o przebiegu kolejnych kontroli, które miały miejsce na Rynku Hurtowym Rybitwy.

Okazało się, że handlarze sprzedają ziemniaki sprowadzone z Rumunii jako krajowe.

Sprawdzamy pochodzenie i znakowanie produktów. Rumuńskie ziemniaki sprzedawane jako polskie, bez dołączonych dokumentów oraz bez odpowiedniego znakowania, a nawet samochód z którego były sprzedawane miał ściągniętą tablicę rejestracyjną - poinformował wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Robaki w owocach. Jak uniknąć niespodzianek w czereśniach?

Pod lupę wzięto również owoce sezonowe. Sprzedawane na targu czereśnie nie miały odpowiednich oznaczeń.

Obserwujemy także napływ czereśni z południa Europy, które są źle oznakowane. Inspekcje wszystko sprawdzają, aby Polacy mogli czuć się bezpiecznie i wiedzieli, że kupują polski produkt - podkreślił Michał Kołodziejczyk.

Kilka dni temu kontrolerzy z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno - Spożywczych w Poznaniu przeprowadzili kontrolę towaru sprzedawanego przez Wielkopolską Gildię Rolno-Ogrodniczą na poznańskim Franowie.

Podobnie jak w przypadku czereśni stwierdzono nieprawidłowości dotyczące informacji o kraju pochodzenia truskawek. Jak tłumaczy Ewa Nowakowska z lokalnej inspekcji jakości rolniczej produkcji w rozmowie z portalem epoznań.pl, brak takiej adnotacji na opakowaniach to poważne zaniedbanie. Grożą za to kary od 500 złotych.

Oszustwo na polskie truskawki jest niestety bardzo powszechne. Sprzedawcy celowo zatajają pochodzenie truskawek. Wiedzą, że klienci są w stanie zapłacić więcej za pierwsze polskie plony niż za importowane.

Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić