W Wielkiej Brytanii zabraknie herbaty? Winni piraci na Morzu Czerwonym
Panika w Wielkiej Brytanii. Zaczyna tam brakować herbaty. Dziennikarze Sky News alarmują, że kurczą się jej zapasy w lokalnych supermarketach. Hurtownie świecą pustkami, a wszystko przez ataki piratów na Morzu Czerwonym.
Wielokrotnie pisaliśmy już o bojownikach Huti. Terroryści otwarcie sympatyzują z Iranem. Atakują cele w Arabii Saudyjskiej czy Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Ich wrogie działania wymierzone są także w cywilizację świata zachodniego.
Do tej pory transport towarów z Azji i Afryki Wschodniej do Europy odbywał się drogą morską przez Kanał Sueski. Wcześniej statki z herbatą z Chin, Indii, Sri Lanki i Kenii – czyli z krajów, gdzie produkuje się około 3/4 herbaty na świecie, musiały pokonać też Morze Czerwone.
A na tych wodach "rządzą" właśnie Huti. Ich działania doprowadziły m.in. do poważnego zakłócenia międzykontynentalnego transportu morskiego do Europy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alarm na rzece Bug. Nagraliśmy, co dzieje się w Wyszkowie
Sytuacja z piratami Huti stała się na tyle poważna, że zmusiła armatorów do przekierowania całego ruchu na trasę wokół Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce. Ten bezpieczniejszy szlak wodny jest jednak dłuższy. Statki płyną tam średnio dwa tygodnie dłużej niż przez Kanał Sueski.
Ma to znaczący wpływ m.in. na dostawy herbaty do Wielkiej Brytanii. Efekt? W sklepach zaczyna jej już brakować.
Doświadczamy problemów z dostawami, które dotyczą ogólnokrajowych dostaw czarnej herbaty. Przepraszamy za wszelkie niedogodności i mamy nadzieję, że wkrótce wrócimy do pełnej dostawy - odpowiedziała sieć Sainsbury's na zapytanie dziennikarze Sky News.
Sytuacja jest jednak poważna. Bo przecież mieszkańcy Wielkiej Brytanii uwielbiają herbatę. Według UK Tea&Infusions Association wypijanych jest tam około 100 milionów filiżanek tego naparu dziennie. Czyli prawie 36 miliardów rocznie.
Występują tymczasowe przerwy w dostawach niektórych rodzajów czarnej herbaty, ale konsekwencje dla konsumentów będą minimalne, ponieważ sprzedawcy detaliczni nie spodziewają się znaczących zakłóceń w dostawach - uspokaja Andrew Opie, dyrektor ds. żywności i zrównoważonego rozwoju w British Retail Consortium.