Jak nie zwariować w walentynki? Poradnik dla singli
Zmęczenie
Jest taki dzień w roku, nazywany świętem zakochanych - walentynki. To amerykańskie święto wciskane nam na siłę. Czasami patrząc na witryny pełne czerwonych serduszek, ma się odruch wymiotny. Te wszystkie zakochane pary? Czemu nie kochają się przez cały rok? Po co to epatowanie miłością? Idzie zwariować, prawda? Oto nasze rady, jak nie oszaleć 14 lutego.
Nic tak nie poprawia humoru jak solidne zmęczenie, wypocenie wszystkich kołaczących się w głowie myśli. Walentynki? Na co to komu? Przebiegnij się, pójdź na basen lub siłownię. Zrzucisz trochę zbędnego balastu, a przy okazji dostaniesz solidny zastrzyk tzw. pozytywnego zmęczenia. Jak dobrze pójdzie, możesz nawet wrzucić swój trening na fejsa. Niech zakochane grubasy wiedzą, że niektórzy o siebie dbają.
Izolacja
Co chwila ktoś okrutnie dotyka i drażni twoje "walentynkobodźce"? Musisz tego uniknąć. Wyjedź, wyłącz telefon, internet i zajmij się tylko sobą. Pod żadnym pozorem nie włączaj telewizora, nie bierz do ręki gazety. Tam wszystko będzie w kolorze czerwonym. A przecież to kolor świętego mikołaja, a nie głupiego święta. Książka? O tak! Książka to najlepszy z możliwych pomysłów. Ale nie romanse.
Atak
Zdaniem trenerów piłki nożnej najlepszą obroną jest atak. I trzeba atakować tych wszystkich walentynkowych zdrajców. Przecież to komercyjne święto, nie dla zakochanych, ale dla restauratorów i producentów serduszkowych badziewi. Oni chcą im zapełnić sakwy? Ha ha, naiwniacy! Twoim zadaniem jest ich uświadomić. Możesz też, zupełnie przez "przypadek", wspomnieć o niebezpieczeństwach walentynkowych. Przecież to wtedy najłatwiej o wpadkę lub choroby weneryczne.
Propaganda
Pamiętaj o propagandzie sukcesu. Przecież bycie singlem to najlepsze rozwiązanie. Nikt ci nie stęka nad uchem, nikt nie wymaga od ciebie walentynkowych głupot. Możesz wyjechać na narty, możesz zamówić niezdrowe jedzenie i tylko ty decydujesz, co jest dla ciebie dobre. Ogłaszaj wszem i wobec, że cieszysz się z bycia singlem, przecież miłość to nic dobrego. Chcesz dowodów? Zobacz historię Romea i Julii. I co? Miłość jest dla naiwnych.