Lekarz porwał kobietę do lochu. Tam ją gwałcił przez tydzień
Gwałciciel z planem
38-letni lekarz ze Szwecji uśpił w Sztokholmie kobietę silnym lekiem uspokajającym (flunitrazepam) i wywiózł 500 km do przygotowanego wcześniej "bunkra" przy swoim domu w Kristianstad. Budował go od 5 lat i właśnie sprowadził sobie do niego pierwszą rezydentkę. Wpadł, gdy po tygodniu koszmaru kobiety, zabrał ją na posterunek policji.
Napastnik chciał, by jego ofiara przekonała policjantów, że nic jej nie jest. Jeden z funkcjonariuszy wziął ją na bok i zaczął dopytywać o faktyczną sytuację. Prokurator uważa, że mężczyzna loch dla kobiet zaplanował z myślą o wieloletnim więzieniu. Teraz śledczy pokazują wnętrza, w których porwana miała żyć.
Przebranie
W drodze ze Sztokholmu do swojego domu Kristianstad porywacz miał na sobie gumowe maski. Po porwaniu chciał uniknąć rozpoznania przez ewentualnych świadków.
Uśpiona truskawką
Ofiara i jej porywacz znali się od kilku miesięcy. Na kolejnym spotkaniu lekarz podał jej truskawkę w czekoladzie ze środkiem usypiającym. Tylko kilka owoców było pokrytych silnym lekiem. Dla pewności lekarz zaznaczył je długopisem na zielonej szypułce.
Ślady przestępstwa
W mieszkaniu porwanej znaleziono ślady flunitrazepamu na kieliszku do szampana, butelce i puszcze po napoju energetycznym.
Toaleta w lochu
Porywacz zadbał w lochu o wszelkie "wygody"...
Więzienie na lata
Napastnik przygotował loch na pobyt kobiety. Śledczy znaleźli m.in. podpaski i pigułki antykoncepcyjne.
Wyjście na świat
Z lochu było wyjście na mały placyk otoczony wysokim płotem. Porywacz chciał, by jego niewolnica mogła wyjść czasem ze swojego więzienia.
Więzienie dla jednej osoby
Porwana 30-latka spędziła w tym miejscu tydzień. Była wielokrotnie zgwałcona.
Znajomi "szwedzkiego Fritzla" mówią, że jest to człowiek niezbyt kontaktowy, ale zawsze uprzejmy i chętny do pomocy. Ponoć bardzo inteligentny.