Korpożycie
Zestawienie wypowiedzi byłych specjalistów w Google daje do myślenia. Praca w Google jest wspaniała, a pracownicy chodzą po złotych dywanach? No to sprawdźcie na kolejnych slajdach, jak tam jest naprawdę.
Wypowiedzi zebrał "Business Insider".
Nowe ponad wszystko
- Z powodu ciśnienia na wynajdywanie nowych rzeczy, nawet gdy nie były nikomu potrzebne, mieliśmy stały chaos. Wszędzie walały się niedokończone nowe projekty, nowe platformy. Mieliśmy do własnej dyspozycji cztery różne bliblioteki JavaScript, z których nikt nie korzystał. Po co nam były? Bo za stworzenie nowej i innowacyjnej, można było awansować - mówi Katy Levinson, była inżynier oprogramowania.
Trudno o szczerość
- O ile twój współpracownik nie jest też twoim dobrym kolegą, rozmawianie na tematy zawodowe jest bardzo trudne. Obiektywizm należy do rzadkości. Ludzie strasznie bronią swojego terytorium i za nic mają opinie innych osób. Chyba, że są one kimś ważnym w Google - Vlad Patryshev, były inżynier oprogramowania.
Niewykorzystane moce
- Najgorsze w pracy dla Google było to, że - jak wielu innych - czułem się kompletnie niewykorzystany. Mając za sobą 25 lat doświadczenia w programowaniu i zarządzaniu, nie robiłem niczego, czego nie można byłoby dać dobremu programiście z 2-letnim doświadczeniem. Po prostu robiłem to szybciej. Człowiek łatwo przez to w depresję popada - mówi John L Miller, były starszy inżynier oprogramowania.
Ucieczka do wolności
- Jeżeli człowiek mieszka w kampusie Google, właściwie całe życie spędza z ludźmi z firmy i często przesiaduje w biurze. Wygody uzależniają, ale ta rutyna zabija. Jeżeli ktoś chce wybrać mieszkanie poza firmą, musi przygotować się na potężne wydatki. Wolność kosztuje - tłumaczy Adrian Carballo, były inżynier oprogramowania.
Liczy się tylko to, co mierzalne
- Jakiej nie wprowadziłoby się zmiany w tym, nad czym się pracowało, o ile nie można jej było jej opisać konkretnymi liczbami - nie miała ona żadnego znaczenia dla przełożonych. Wskazywanie błędów, zmiany poprawiające łatwość dostępu? Nikogo to nie obchodziło - denerwuje się Katy Levinson.
Ciasno
- Tyle miejsca na strefy odpoczynku, tak wielkie jadalnie, a biura ciasne, że czasem po cztery osoby cisnęły się przy jednym biurku. Strasznie ciężko znaleźć dla siebie spokojne miejsce - mówi Anne K. Halsall, była projektantka produktów Google.
Życie pod znakiem Google
- Jesz jedzenie Google, nosisz ubrania i sprzęt Google, używasz skrótów zrozumiałych tylko dla Google, wysyłasz maile na telefonach Google i po jakimś czasie zaczynasz się gubić, myśląc o tym, co znaczy być niezależnym od wielkiego koncernu. Ktoś mógłby zaprotestować, że narzekamy na coś dobrego. Dostajesz od firmy wszystko, o czym zamarzysz, a na końcu uświadamiasz sobie, że ceną była utrata tego, co naprawdę się liczy - mówi Joe Cannella, była senior account manager.
Ale jak to, Google to nie raj?
- Ludzie spoza Google przyjmują za pewnik, że każdy pracujący w tej firmie, czuje się jak pączek w maśle. Że to świetny pracodawca i wszystko musi być idealnie. I nie chcą słyszeć niczego, co nie ociera się o jawny entuzjazm. Jak już człowiek odejdzie z Google, to wszyscy - od mojej matki po kierowcę taksówki - domagają się ode mnie wyjaśnień, że jak mogłam nie być zachwycona pracą w tej firmie - jeszcze raz Katy Levinson.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.