Ile prawdy w filmie?
"Jestem mordercą" to film inspirowany wydarzeniami z lat 60. i 70. XX wieku w Polsce. Wtedy w okolicach Katowic szalał morderca nazwany Wampirem z Zagłębia. Nieuchwytny, skuteczny, w końcu jednak złapany i skazany. Do dziś trwa jednak spór, czy na śmierć skazano właściwą osobę. Reżyser filmu, Maciej Pieprzyca, ma na swoim koncie dokument o Wampirze. W "Jestem mordercą" historię potraktował jednak bardzo luźno. W wielu miejscach ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością. Jeśli więc zainteresowała was postać jednego z największych polskich seryjnych morderców, to tak wyglądała jego prawdziwa historia. A przynajmniej osoby, która według władz nim była.
Ofiary
Film przedstawia historię mordercy, który zabił 12 kobiet. W rzeczywistości Wampir z Zagłębia zamordował 14 kobiet. 6 napadniętych przez niego uszło z życiem. I to właśnie one były najważniejszymi świadkami oskarżenia, co w filmie zostało kompletnie pominięte.
Groźby
Może nie najważniejszą, ale również znaczącą różnicą pomiędzy prawdą a filmem jest motyw z listem od Wampira, który wysłał milicji. W filmie obiecuje w nim, że zamorduje 30 kobiet na 30-lecie Polski Ludowej. W rzeczywistości autor listu zapowiedział morderstwo 100 kobiet! Dodał jednak, że może będzie to połowa, może 1/4, ale o tym zadecyduje już sam. Nie zmienia to jednak faktu, że blady strach padł na śledczych, którzy po kilkunastu morderstwach wciąż nie mieli tropu zabójcy.
Grupa pościgowa
W filmie mordercę ścigała jedna grupa śledcza składająca się z kilkunastu milicjantów. Prawdziwego Wampira szukały natomiast dwa olbrzymie zespoły. W tamtym okresie psychoza strachu była tak wielka, że ściągano funkcjonariuszy z całego Śląska, by brali udział w poszukiwaniach mordercy.
Zatrzymanie
Zupełnie inaczej wyglądał również moment, kiedy milicjanci dopadli domniemanego mordercę. W filmie było akcją tajniaków, którzy niespodziewanie podchodzą, sprawdzają delikwenta i zatrzymują go, a ten nie chce się poddać. W rzeczywistości do Marchwickiego podjechała czarna Wołga, wyskoczyli z niej funkcjonariusze i zaaresztowali go. Podejrzany nie bronił się, nie dziwił całemu zajściu, miał powiedzieć "nareszcie" (chociaż dziś jest to traktowane bardziej jako legenda).
Oskarżeni
W filmie na ławie oskarżonych zasiadł jeden człowiek. Naprawdę jednak proces dotyczył kilku postaci. Poza głównym bohaterem, Zdzisławem Marchwickim, na ławie oskarżonych siedziała również jego siostra, dwaj bracia, syn siostry oraz kochanek brata.
Proces
Proces filmowego Kalickiego odbywał się w małej salce. Naprawdę cały proces odbywał się w hali widowiskowej, do której można było wejść tylko dzięki zdobytej wcześniej przepustce. Zainteresowanie było ogromne i chociaż obiekt mieścił ok. 700 osób, przepustek dla chętnych zawsze było za mało.
Wykształcenie
W filmie podstać grana przez Arkadiusza Jakubika była osobą inteligentną, która prowadziła ze śledczymi pewnego rodzaju grę. W rzeczywistości Marchwicki był człowiekiem, który ukończył zaledwie cztery klasy szkoły podstawowej i nie był w stanie prawidłowo skonstruować nawet jednego zdania. Ba, nawet nie bardzo potrafił się podpisać.