Prawie zabili wiewiórkę. Cudem uratowali ją pracownicy fundacji
Zabawa kosztem zwierzęcia
Dwóch mężczyzn, prawdopodobnie podczas libacji alkoholowej, zauważyło wiewiórkę na cmentarzu w Szczecinie. Stwierdzili, że jest „fajna” i zabrali zwierzątko z jego naturalnego środowiska.
Wiewiórka przez kilka dni dostawała do jedzenia jedynie marchewkę i cebulę. Ta dieta o mały włos jej nie zabiła.
Ku ich zdziwieniu zaczęła leżeć na boku i nie była skora do zabaw. Już nie była fajna i zabawna, więc postanowili oddać ją Straży Miejskiej
- czytamy w tvn24 wypowiedź Marzeny Białowolskiej z fundacji na rzecz zwierząt "Dzika Ostoja".
Mało brakowało do tragedii
Wiewiórka mająca zaledwie kilka tygodni trafiła do ośrodka "Dzika Ostoja" w stanie krytycznym. Była odwodniona i wychudzona.
Pomoc od serca
Maluch otoczony odpowiednią opieką wraca powoli do siebie. Jest karmiony jedynie mlekiem, do którego przyzwyczaja się jej brzuszek.
Szczęśliwie zakończnie
Za dwa tygodnie zwierzątko już najprawdopodobniej będzie mogło wrócić do swojego naturalnego środowiska i żyć wśród innych wiewiórek. Pracownicy ośrodka przypominają, że próby oswajania dzikich zwierząt mogą się dla nich skończyć tragicznie.