Przegrał zakład i zniknął z domu na 846 dni
Niewinny zakład
Australijczyk Ty Dalitz przegrał po pijaku zakład ze znajomymi. Zobowiązał się w nim, że wyruszy w podróż z Syndey do Londynu. Ale... Był jeden haczyk. 29-latek nie mógł podróżować samolotem.
Byle nie w powietrzu
Dalitz płynął statkiem, łapał stopa, jechał autokarami i pociągami. Wyprawa zajęła mu 2,5 roku i kosztowała 20 tys. funtów, czyli ponad 100 tys. złotych.
Na krawędzi
Podróż życia Dalitza obfitowała w ekscytujące przygody. Australijczyk przekonał się, jak to jest być rozbitkiem w indonezyjskiej wiosce, uciekał przed policjantami z Mińska i cudem uniknął śmierci, jadąc z pijanym kierowcą w Bułgarii.
Nadłożył drogi
W normalnych okolicznościach Dalitz dotarłby do Londynu w niecałą dobę za tysiąc funtów. Warunki zakładu zmusiły go do kluczenia między azjatyckimi i europejskimi państwami, zanim przybył do celu.
Kawałek życia
Australijczyk wyruszył z domu latem 2014 roku, a do Londynu dotarł dwa tygodnie temu.
Od Azji po Europę
Najpierw przypłynął jachtem do Indonezji, stamtąd udał się do Malezji i Tajlandii. Mototocyklemprzemierzył Wietnam i skorzystał z Kolei Transmongolskiej, wiodącej przez Chiny, Mongolię i Rosję.
Dusza wędrowca
- Trzy lata przed tą wyprawą podróżowałem vanem, uprawiałem rolę. W ten sposób pokochałem koczownicze życie - zapewnia Australijczyk.
"Hajs musi się zgadzać"
Dalitz wydawał 600 funtów miesięcznie, żeby zmieścić się w zaplanowanym budżecie.
Koniec nowym początkiem
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego podróżnik postawil sobie nowy cel. Jest nim rejs po Atlantyku.
Przygody wędrowca można śledzić tu.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.