Poważna sprawa
Japończycy traktują swoje czipsy bardzo serio. Poczynając na wilgotnych chrupkach o smaku łagodnego sosu sojowego, przez Pringles o smaku bulionu po Doritos smakujących jak zupa ze słodkiej kukurydzy. Kraj Kwitnącej Wiśni to raj dla miłośników mocno przetworzonych ziemniaków. I to z powodu nagłego pogorszenia się jakości surowca w Japonii zapanował czipsowy chaos.
Uderzenie w ziemniaka
Konsumenci na wszystkich japońskich wyspach cierpią przez skutki uderzenia tajfunu na Hokkaido w sierpniu 2016 roku. Położony na północy skrawek lądu jest głównym producentem buraków, cebuli i ziemniaków. W ostatnie wakacje pogoda zdziesiątkowała uprawy a te uratowane są niższej jakości.
Przerwa w produkcji
Japońscy miłośnicy rodzimych czipsów ze zgrozą przyjęli wiadomość, że główni tamtejsi producenci ich ulubionej przekąski, firmy Calbee oraz Koike-Ya, wstrzymali produkcję aż 49 rodzajów chrupiącego smakołyku przeznaczonego na krajowy rynek.
Dramat
Calbee przestało produkować 33 odmiany, m.in. czipsy o smaku "francuskiej sałatki" oraz "ziemniaczanej pizzy". Koike-Ya, która 70-80 proc. ziemniaków kupowała od rolników z Hokkaido, zakończyła produkcję 16 smaków, m.in. "tłustego bulionu”.
Znikąd pomocy
Naturalnie Japończycy próbowali ratować się importem. Szukali ziemniaków u producentów za oceanem, ale sprowadzone ze Stanów Zjednoczonych okazały się zbyt niskiej jakości jak na japońskie standardy. Producenci czipsów chwytają się ostatniej deski ratunku i chcą skupić niewielkie zbiory ziemniaków oferowane przez rolników z położonej bardziej na południe wyspy Kiusiu. W maju spróbują wznowić część najbardziej poszukiwanych odmian czipsów. Chwilowo półki w sklepach świecą pustkami.
Źródło: "Mainchi"