Były uwięzione. Mieszkańcy alarmowali. Oto finał
Dwie sarny przez ponad tydzień były uwięzione za ogrodzeniem planowanej farmy fotowoltaicznej w Klawkowie pod Chojnicami. Później w pułapkę wpadły kolejne zwierzęta. Ostatecznie jednak otrzymały pomoc.
Jak informuje "Dziennik Bałtycki", mieszkańcy Klawkowa od 19 października próbowali pomóc dwóm sarnom, które utknęły na terenie planowanej farmy fotowoltaicznej. Ogrodzenie, które powstało nagle, odcięło zwierzęta od jedzenia.
Sarny za płotem były zdezorientowane i wystraszone. Te płoty wyrosły nagle i zwierzęta głupieją. Nie miały co jeść, bo ktoś dużo wcześniej spryskał czymś chwasty. W ciągu tygodnia zielona trawa zrobiła się kompletnie żółta - relacjonował mieszkaniec w rozmowie z dziennikiem.
Nie znała swojego adresu. Policjanci stanęli przed niełatwym zadaniem
W poniedziałek 20 października osobiście zadzwoniłem na 112. Dzień później przyjechało dwóch policjantów i powiedzieli, że oni nie będą się z sarnami ganiać - wspomina mieszkaniec.
Sołtys Anna Tobolewska próbowała interweniować w różnych instytucjach, ale - jak mówi - "wszyscy odsyłali mnie, a te sarny nadal nie mogły się wydostać".
Jak wynika z relacji, dopiero 28 października otwarto bramę, umożliwiając zwierzętom wyjście. Jednak nie było pewności, czy sarny rzeczywiście się wydostały. Nieco później okazało się, że... zwierząt przybyło. Za ogrodzeniem znalazły się cztery sarny. Do sieci trafił zaś następny wpis w tej sprawie.
Strażacy uratowali sarny
W końcu na miejsce przyjechali strażacy. - Zgłoszenie o uwięzionych w Klawkowie sarnach odebraliśmy wczoraj (2 listopada 2025 r.). Na miejsce wysłana została jednostka OSP w Kłodawie. Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i wygonieniu trzech saren - przekazał kpt. Łukasz Kiedrowicz z PSP w Chojnicach, cytowany przez "Dziennik Bałtycki".
Zastępca wójta gminy Chojnice Janusz Szczepański tłumaczy, że urząd nie otrzymał żadnej oficjalnej informacji o uwięzionych zwierzętach. - To ja przez przypadek, wertując w miniony weekend internet, zauważyłem post w mediach społecznościowych - mówi. Po jego zgłoszeniu strażacy szybko interweniowali.
Wicewójt apeluje: "jeśli coś się dzieje, dobrze jest zgłosić to w urzędzie gminy lub służbom. Niestety niektórzy poprzestają tylko na wpisie w internecie".