Cały świat zobaczył, co robiła Ukraińcom. Oto co spotkało ją w Rosji
Julia Prochorowa zamieszkała jakiś czas temu w Niemczech. Po inwazji Rosji na Ukrainę obrażała i gnębiła uchodźców wojennych. Gdy została deportowana do Rosji, szybko zmieniła zdanie na temat ojczyzny. Teraz chce uciekać, bo nie może pogodzić się z tym, jak żyje się w kraju Putina. Wolałaby zamieszkać w USA, ale o tym może tylko śnić.
Rosja niektórym może się wydawać się krainą mlekiem i miodem płynącą, dopóki się do Rosji nie trafi i nie trzeba w niej mieszkać. Takie wnioski można wysnuć obserwując perypetie Julii Prochorowej, która rok temu pracowała i mieszkała w Niemczech, a dziś mogłaby się cieszyć się z pobytu w swojej ojczyźnie. Ale się nie cieszy, bo "to nie jest miejsce do życia".
Prowadzą agroturystykę na Pomorzu. "Wykonujemy wszystkie prace"
Do kraju wróciła na własne życzenie, po tym co zrobiła mieszkając w Berlinie oraz Monachium. Julia bardzo ucieszyła się z agresji na Ukrainę, zaczęła nagrywać filmiki wspierające Rosjan i obrażać Ukraińców. Robiła to bardzo gorliwie, aż zainteresowały się nią służby.
Po roku jest załamana i chce z Rosji uciekać. Coś chyba poszło nie tak...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Julia Prochorowa z Rosji była bardzo dumna, dopóki nie musiała do niej wrócić i zamieszkać w Samarze, skąd pochodzi. Bardzo chwaliła ojczyznę po ataku na Ukrainę, a na ulicach Niemiec atakowała ukraińskie uchodźczynie i złośliwie dopytywała, do kogo należy miasto Chersoń, które wówczas było w rękach Rosjan. Zasłynęła też tańcem, który wykonała 9 maja.
W Monachium stanęła przed tłumem Ukraińców i z rosyjską flagą odtańczyła "Kalinkę". Dopiekła "wrogom", pokazała kawałek rosyjskiej duszy i może nawet poczuła się lepsza od ludzi, którzy uciekli z kraju przed wojną wywołaną przez Rosjan. Sęk w tym, że Julia zapomniała się na dobre.
Mieszkała przecież w Niemczech, czyli na "zgniłym Zachodzie". A nie w swoim ojczystym kraju.
Jej internetowe występy i ataki na Ukraińców przyciągnęły uwagę policji oraz niemieckich służb. Jesienią 2022 roku została aresztowana i deportowana.
Szybko okazało się, że na Zachodzie nie zrobiła spodziewanej kariery, pracowała w rosyjskim sklepie i dorabiała na boku. W jaki sposób? Oferując usługi intymne, co odkryli dziennikarze "Bilda". Okazuje się też, że miała długi i pożyczała pieniądze od firm oferujących mikropożyczki. Co gorsza, w Niemczech przebywała nielegalnie.
Powrót do Rosji nie okazał się jednak udany. A szkoda. Po ponad roku spędzonym w ojczyźnie Julia jest wściekła. Kazano jej pracować w fabryce. Realia życia odbiegają od tego, co sobie wyobrażała. Stwierdziła nawet, że "każdy kto chce żyć normalnie, opuszcza Rosję". I wyjeżdża na Zachód albo do USA.
Sęk w tym, że Julia już nie wyjedzie. Nie zatańczy "Kalinki" i nie zaśpiewa nienawistnej piosenki pod adresem Ukraińców. Zostało jej nagrywanie filmów w Rosji i bluzgi, których w ostatnich nagraniach jest jakby więcej. 1,5 roku spędzone w kraju zrobiło swoje.