Chcieli to pokazać w TV. Wyszło na jaw, co zamierzali zrobić Rosjanie

Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko opowiedział o planowanych prorosyjskich manifestacjach w centrum Kijowa. Jak poinformował na Facebooku, służbom udało się udaremnić działania rosyjskich agentów. Chcieli oni ściągnąć do Kijowa 2,5 tys. osób, które za pieniądze "sprzeciwiałyby się wojnie z Rosją".

Czytaj także: Był sobotni wieczór. Rosjanie zabrali głos. To mówi samo za siebie

Heraszczenko podkreślił, że takie obrazki tworzy się specjalnie dla rosyjskich programów informacyjnych, które od wielu tygodni przekonuje, że to nie Rosja chce dokonać inwazji na Ukrainę, lecz ukraińscy żołnierze planują atak na regiony Donbasu kontrolowane przez prorosyjskich separatystów.

Czytaj także: Masz tylko dwa dni na decyzję. Od tego zależy, ile zapłacisz

Doradca szefa resortu obrony dodał, że policji udało się namierzyć organizatorów takich "manifestacji". Zostali oni zatrzymani, a w ich mieszkaniach znaleziono plakaty z hasłami: "Nie dla wojny z Rosją", "Ukraino, nie zabijaj swoich obywateli", "Nie chcemy powtórki 1941 roku", "Przestańcie drwić z Ukraińców".

Czytaj także: Zełenski apeluje do Putina. "Nie wiem, czego chce prezydent Rosji"

Z takimi hasłami "protestujący" mieli przyjść w niedzielę pod biuro prezydenta Ukrainy. 20 lutego w tym kraju jest dzień pamięci z okazji Dnia Bohaterów Niebiańskiej Sotni - osób, które zginęły podczas rewolucji godności z przełomu 2013 i 2014 roku na Ukrainie.

Niestety, na Ukrainie do tej pory nie ma kryminalnej odpowiedzialności za organizowanie i finansowanie płatnych mityngów, z czego aktywnie korzystają w swoich interesach zarówno nieuczciwi ukraińscy politycy, jak i kraj-agresor - dodał Heraszczenko.