"Co się dzieje?!". Ukraińcy pokazali nagranie z Abramsami
Amerykanie dostarczyli Siłom Zbrojnym Ukrainy pierwsze czołgi M1A1 Abrams i już wkrótce możemy się ich spodziewać na froncie. A tam zaawansowane maszyny na pewno bardzo się przydadzą walczącym z najeźdźcami żołnierzom. Na razie nie ma potwierdzenia, że faktycznie weszły do walki.
Ukraińcy doczekali się pierwszego transportu czołgów M1A1 Abrams z USA, pierwsza partia maszyn trafiła do nich już pod koniec września. Teraz szykują się, by wysłać maszyny na front, gdzie będą bardzo pomocne w trwającej wciąż kontrofensywie. ZSU na razie straszy Rosjan potężnymi czołgami w internecie.
W sieci pojawiły się materiały wideo, na których widać amerykańskie bestie przedzierające się przez bagna. To nie są jednak zdjęcia z pola walki w Ukrainie, a starsze materiały z poligonów w Niemczech lub Polsce, gdzie ukraińscy czołgiści szkolili się tygodniami w obsłudze zaawansowanych technicznie jednostek.
Kwestią czasu jest jednak to, gdy zobaczymy Abramsy na placu boju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Moment katastrofy samolotu Ił-76. Należał do grupy Wagnera
Na razie widać na nagraniu, że maszyny noszą malowanie pustynne. Amerykanie zapewne przekazali Ukrainie czołgi, które wykorzystywano na Bliskim Wschodzie, w Iraku lub w Afganistanie. Prowadzą je też żołnierze US Army, których widzimy za sterami. Abramsy zostaną dostosowane do pola walki na wschodzie i przemalowane.
Zielony kamuflaż pomoże lepiej chronić cenne maszyny, których USA ma przekazać Siłom Zbrojnym Ukrainy. Łącznie to 31 czołgów w starszej wersji M1A1, które zostały jednak przez inżynierów poprawione i przeszły niezbędny lifting. W starciu z rosyjskimi maszynami Abramsy z pewnością będą miały dużą przewagę.
Tak samo jak cały zachodni sprzęt, m.in. czołgi Leopard i Challenger 2.
Moskwa twierdzi, że Abramsy nie sprawdzą się na wschodzie, bo rzekomo nie potrafią walczyć w klimacie, który panuje w Ukrainie. Te twierdzenia nie zostały jednak potwierdzone przez zachodnich ekspertów. Abramsy mają wspomóc trwającą kontrofensywę i to na pewno złe wieści dla Rosji.