Dantejskie sceny w słupskim solarium. Klientka musiała uciekać z kabiny

174

Niebezpieczny incydent w jednym z solariów w Słupsku (woj. pomorskie). 27-letnia klientka podczas opalania usłyszała dźwięk pękających szkieł. Po chwili w samych majtkach musiała uciekać z pomieszczenia. Wszystko działo się na oczach jej dziecka.

Dantejskie sceny w słupskim solarium. Klientka musiała uciekać z kabiny
Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay)

W poniedziałek 16 maja doszło do groźnego zdarzenia w jednym ze słupskich solariów. 27-letnia Dagmara weszła do kabiny opalającej, a po chwili usłyszała dźwięk pękających szkieł.

Kiedy byłam w kabinie i zmywałam makijaż, szykując się do seansu opalania, nagle usłyszałam dźwięk pękających szkieł. Siedziałam wtedy na łóżku i na szczęście nie zdążyłam jeszcze zamknąć się w kapsule i nacisnąć przycisku "start". Zobaczyłam, że na podłodze jest pełno wody. Pojawił się dym. Przeraziłam się, bo byłam zamknięta w kabinie – relacjonuje 27-latak w rozmowie z "Faktem".

Młoda kobieta była przerażona, zaczęła krzyczeć. - Pracownica kazała mi otworzyć drzwi. Kiedy weszła do środka, byłam całkiem naga. Kazała mi natychmiast wyjść z kabiny, nie patrząc, na to, że nie mam na sobie ubrań. Założyłam tylko majtki, które były całkiem mokre i wybiegłam. Byłam przerażona i zażenowana, bo wszystko działo się na oczach innych osób, w tym mojego syna, który na mnie czekał - opowiada "Faktowi" pani Dagmara.

27-latka była tak roztrzęsiona całą sytuacją, że nie była w stanie prowadzić auta. Zadzwoniła więc po swojego partnera. Następnego dnia wróciła do salonu i zażądała wyjaśnień. Klientka solarium nagrała całą rozmowę. Właścicielka tłumaczyła, że doszło do awarii.

Awaria, najnormalniejsza w świecie awaria, jak na całym świecie... w zakładach pracy, w fabrykach.... Czy pani ma wpływ na to, jak u pani w domu jakieś zabezpieczenia pójdą? Jaki my na to mamy wpływ? Przecież też ma pani dom, mieszkanie... — tłumaczyła właścicielka gabinetu ("Fakt")

Właścicielka przeprosiła panią Dagmarę za to, co wydarzyło się w lokalu. Przekonywała jednak, że awaria była niezależna od niej.

Doszło do awarii rury w ścianie budynku, w którym wynajmuję gabinet i nie miałam na to żadnego wpływu. Było to niezależne ode mnie - tłumaczyła właścicielka solarium w rozmowie z "Faktem".

27-latka o sprawie poinformowała Inspekcję Handlową. "Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek pójdę do solarium, ponieważ po tym zdarzeniu mam olbrzymią traumę. Nawet nie chcę się zastanawiać, co mogło się stać, gdybym zamknęła się w kapsule i nacisnęła przycisk "start"- dodała oburzona klientka.

Zobacz także: Sklepy bez obsługi. Przyjmą się w Polsce? "Mamy kilkadziesiąt tys. klientów"
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić