Górnicy byli wściekli. Wiemy, co z odprawą byłego prezesa JSW
Ponad dwa miesiące zajęła Jastrzębskiej Spółce Węglowej odpowiedź na jedno proste pytanie. Dotyczyło ono byłego prezesa i krótkotrwałego wiceprezesa w jednym, Włodzimierza Hereźniaka. I tego, czy oddał odprawę, którą pobrał, odchodząc ze spółki w styczniu.
Przypomnijmy: Włodzimierz Hereźniak był prezesem JSW przez niecałe 1,5 roku. Został odwołany w styczniu przez radę nadzorczą. Odchodząc ze spółki, wziął wysoką odprawę. Sprawę tę opisywaliśmy na łamach portalu o2.pl.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Hereźniak zainkasował wtedy naprawdę godne pieniądze: około 180 tys. zł. Jako prezes zarabiał około 60 tys. zł, a odprawę wziął trzymiesięczną. Do tego dochodzi półroczny zakaz konkurencji. Oznacza to, że przez sześć miesięcy dostawać miał równowartość pensji.
Z emerytury wrócił szybko: już w maju. Wtedy to został powołany do zarządu JSW jako wiceprezes ds. handlowych. Nadzorował m.in. pracę swojego syna, również zatrudnionego w pionie handlowym węglowej spółki.
Zapytaliśmy w maju, czy wracając do spółki Hereźniak oddał odprawę. Przez długi czas spółka na nasze pytania nie odpowiadała. Na tyle długi, że w czerwcu wysłaliśmy ponowne zapytanie, ponieważ nasi informatorzy twierdzili, iż Hereźniak nie kwapił się ze zwrotem.
W końcu otrzymaliśmy odpowiedź. Dopiero w lipcu, już po odwołaniu władz spółki. W piątek, 9 lipca, odwołany został bowiem cały zarząd JSW. Włącznie z prezes Barbarą Piontek i wiceprezesami.
Hereźniak odprawę, jak wynika z maila przesłanego przez rzecznika spółki, zwrócił.
Pragnę poinformować, że Pan Włodzimierz Hereźniak zwrócił odprawę zgodnie z obowiązującym prawem i w terminie wymaganym przez prawo - napisał rzecznik.
Czemu zajęło to aż dwa miesiące? Nie wiadomo. Jednocześnie, informatorzy portalu o2.pl, związani z JSW przekonują, że szczęśliwy z tego powodu, mówiąc oględnie, nie był.