Hołownia nie gryzł się w język. Tak nazwał Putina
W rozmowie z Radiem ZET Szymon Hołownia skomentował poczynania Władimira Putina. Ocenił, że prezydent Rosji "dąży do tego, by mieć jak najsilniejsze karty przy stole negocjacyjnym".
Trwa agresja Rosji na Ukrainę. Zaatakowany kraj mocno przeciwstawia się wrogim siłom, czego z pewnością Władimir Putin się nie spodziewał. - Współpracownicy szeptali Putinowi do ucha, że armia jest potężna, wielka, nic nie jest w stanie jej zagrozić. Wyszło jak wyszło, jaki jest stan widzimy po tym, jak zawiesza kolejnych generałów, aresztuje szefów wywiadu, pewnie na tym czystki się nie skończą - spostrzegł Szymon Hołownia w Radiu ZET.
Nie wiem, czy on dziś, widząc jak wygląda sytuacja, myśli jeszcze o totalnym zajęciu całej Ukrainy, czy już tylko wypracowuje pozycję przy stole negocjacyjnym, by przystąpić do rozmów z pozycji siły - dodał.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Czytaj także: Przyszedł w asyście żołnierzy. "Jak tam, chłopcy?".
Przywódcę Rosji określa mianem "oszalałego człowieka". - Chyba kończy mu się amunicja kierowana i zaczyna - mówiąc kolokwialnie - walić do ludzi, z czego popadnie. Stąd śmierć setek cywilów, to są zbrodnie wojenne oszalałego człowieka, którego wciąż nie jesteśmy w stanie powstrzymać - kontynuował były kandydat na prezydenta RP.
Szymon Hołownia przestrzega. To może się stać
Lider Polski 2050 zaznaczył też, co może się stać, jeżeli prezydent Rosji nie zostanie zatrzymany. - Jeśli nie pokonamy Putina wspólnymi siłami, to możemy mieć benzynę i za 15 zł, i za 20 zł i utraconą niepodległość - przewidywał w radiowej rozmowie.
Jedną ręką karzemy Putina sankcjami, a drugą pompujemy w niego setki milionów euro dziennie, za które on sobie kupi kolejne czołgi, do mordowania kolejnych ciężarnych kobiet w Mariupolu - podsumował.