Jechał autostradą A4. Nagle dostrzegł go w lusterku. W sieci wrze
Na facebookowym profilu "Bandyci drogowi" pojawiło się nagranie zarejestrowane na autostradzie A4. Mężczyzna, który postanowił się nim podzielić, uznał, że kierowca volkswagena zachowywał się niebezpiecznie. Materiał wywołał spore poruszenie wśród internautów.
Na profilu "Bandyci drogowi" co rusz pojawiają się nagrania ukazujące rozmaite kontrowersje drogowe. Tym razem sieć obiega materiał zarejestrowany na autostradzie A4. Do krótkiego, niespełna minutowego filmiku, załączona została relacja kierowcy.
Na śląskim odcinku autostrady A4, jadąc w kierunku Wrocławia, podczas manewru wyprzedzania kolumny samochodów z prędkością około 140 km/h, kierowca pojazdu o numerze rejestracyjnym DX45489 podjechał na niebezpieczną odległość, około 1-2 metrów, nieustannie mrugając światłami długimi i zmuszając mnie do zjechania na prawy pas - napisał.
Tusk kontra Nawrocki. Polacy wybrali ulubieńca
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W dalszej części wpisu podkreślił, że "po zakończeniu manewru wyprzedzania i zjechaniu na prawy pas, ten sam kierowca wyprzedził mnie i gwałtownie zajechał mi drogę, zjeżdżając na prawy pas tuż przed mój samochód".
Następnie natychmiast wrócił na lewy pas i kontynuował jazdę - podsumował kierowca, który podzielił się nagraniem.
Sceny na A4. Ponad 600 komentarzy
W komentarzach odezwało się mnóstwo internautów. Opinie są podzielone.
"I tacy właśnie (królowie lewego) sądzą, że to nie oni tutaj zawinili.", "Człowieku, miałeś tyle miejsca, aby zjechać między pojazdami, więc się dziw, że zostałeś poganiany.", "Nie miał prawa być poganiany, nawet jeśli nadużywał lewego pasa — co moim zdaniem nie miało miejsca. VW też mógł wyprzedzić prawym, skoro mu śpieszno.", "Facet jechał autostradą A4 z maksymalnie dozwoloną prędkością 140 km/h, gdzie tu widzisz problem? Bo ja widzę d***** z tyłu, który łamie przepisy: przekracza prędkość, mruga światłami bezpodstawnie, jazda na tzw. zderzaku (za to wszystko są punkty karne i mandat).", "Pięknie się nagrał..." - czytamy