Jedna strefa czasowa w Chinach. Koszty zdrowotne i logistyczne
Jedna godzina dla całych Chin — brzmi jak symbol porządku, ale w praktyce to eksperyment z czasem, geografią i biologią. Podczas gdy Europa rozważa rezygnację z sezonowych zmian czasu, Pekin już dawno postawił na stałość, która nie zawsze służy obywatelom.
Najważniejsze informacje
- Chiny od 1949 r. funkcjonują w jednej strefie CST (UTC+8), zwanej „czasem pekińskim”.
- Na zachodzie kraju wykształcił się nieformalny „czas Sinciangu” (UTC+6) i dualizm w codziennym rytmie.
- Badania wskazują na „społeczny jetlag” i gorsze wskaźniki zdrowotne, zwłaszcza w zachodnich prowincjach.
Decyzja o ujednoliceniu czasu zapadła tuż po proklamowaniu Chińskiej Republiki Ludowej. Władze zlikwidowały system pięciu stref i wprowadziły stały „czas pekiński” (UTC+8). Jak podaje Polska Agencja Prasowa, był to symbol centralizacji i jedności państwa, porównywalny z ujednoliceniem języka czy waluty. Prostota systemu ma jednak drugą stronę: ignoruje ogromną rozpiętość geograficzną kraju.
Najmocniej skutki widać w Sinciangu i Tybecie. Naturalny czas słoneczny jest tam opóźniony o dwie-trzy godziny względem Pekinu, co oznacza poranne ciemności przy oficjalnych godzinach pracy 9-17. Mieszkańcy wypracowali więc podwójny obieg czasu: w urzędach i transporcie obowiązuje CST, a w życiu codziennym funkcjonuje nieoficjalny „czas Sinciangu” (UTC+6). Lokalne firmy często przesuwają grafik na 10-19 czasu pekińskiego, by zbliżyć się do rytmu dnia.
Naukowcy opisują skutki jako chroniczny „społeczny jetlag”. Jak pokazują badania opublikowane m.in. w Sleep Medicine, jednolita strefa czasowa nie pozostaje bez wpływu na zdrowie. Naukowcy, analizując dane z 31 chińskich prowincji, odkryli, że położenie geograficzne w ramach wspólnego czasu może tłumaczyć nawet 15–18 procent różnic w długości życia. Najgorzej wypadają regiony zachodnie, gdzie dzień zaczyna się znacznie później. Inne analizy potwierdzają, że przewlekłe rozregulowanie rytmu dobowego zwiększa ryzyko depresji, otyłości i zaburzeń metabolicznych.
Chiny mają pokazać nową baterię. "Nawet 1000 kilometrów"
Biznes i logistyka: koszty koordynacji
Jedna strefa ułatwia centralne zarządzanie, ale komplikuje pracę firm działających od Szanghaju po Kaszgar. Gdy na wschodzie dzień pracy dobiega końca, na zachodzie słońce wciąż jest wysoko. Jak wskazują cytowane przez PAP raporty Deloitte i KPMG, koordynacja spotkań i operacji między regionami jest mniej efektywna, co wpływa na produktywność przedsiębiorstw o zasięgu krajowym.
Lato bez zmiany czasu. Wnioski z chińskiego eksperymentu
Chiny testowały czas letni w latach 1986-1991, licząc na oszczędność energii. Szacunki mówiły o korzyściach, np. ok. 700 mln kWh w 1986 r., ale koszty administracyjne i chaos w rozkładach lotów czy pociągów przeważyły. Wnioski opisywane przez PAP są jednoznaczne: priorytetem państwa była kontrola i stabilność, nawet kosztem optymalizacji ekonomicznej. Dla Europy kluczowy morał brzmi: rezygnacja ze zmiany czasu to jedno, lecz wybór stałego standardu musi respektować rytm dnia i nocy.
Warto pamiętać, że zachodnie regiony to ok. 6 proc. populacji Chin, a większość mieszkańców żyje na wschodzie, gdzie „czas pekiński” jest bliższy naturalnemu wschodowi i zachodowi słońca. Mimo to, doświadczenia miejsc takich jak Sinciang pokazują realne konsekwencje polityki jednej strefy: od codziennej organizacji życia po długofalowe zdrowie publiczne.