Kobiety w GROM-ie. Były żołnierz tłumaczy, dlaczego są niezbędne

29

Początkowo żołnierze GROM-u buntowali się przeciwko przyjmowaniu kobiet w szeregi tej elitarnej jednostki. Szybko okazało się jednak, że pułkownik Petelicki miał rację. Były operator GROM-u po latach przyznaje, że pierwiastek kobiecy stał się niezbędny "do jeszcze lepszego i skuteczniejszego działania".

Żołnierze GROM-u początkowo nie chcieli w swoich szeregach kobiet. Na zdjęciu jedna z nich – Kate – w czasie działań w Iraku.
Żołnierze GROM-u początkowo nie chcieli w swoich szeregach kobiet. Na zdjęciu jedna z nich – Kate – w czasie działań w Iraku. (Materiały prasowe)

O Navy SEALs krążyło wiele legend, kręcono filmy – choćby ten o G.I. Jane, którą za grała Demi Moore. Nie wiem, czemu SEALsi nie chcieli z nami oglądać filmu o dzielnej dziewczynie, która na równi z nimi przechodzi ich morderczy trening. I jak przyszło co do czego, to od nas musieli „pożyczać” do roboty G.I. Jane – i to nie filmową, a prawdziwą, cholernie skuteczną.

Chłodne powitanie

Tworząc GROM, pan pułkownik Petelicki nie rezygnował z kobiet – już na starcie towarzyszyły mu one w mundurach. Co prawda na początku nie miały zadań bojowych, ale zawsze były i pułkownik nakazywał im się szkolić. Te, którym takie zadania przypadły, przyszły do Firmy w 1999 roku.

Ewolucja GROM-u i to, jaki Petel miał pomysł na Firmę, potwierdza, że był wizjonerem, który idealnie przewidywał potrzeby kadrowe przyszłych konfliktów zbrojnych. W 1999 roku, gdy sześć dziewczyn weszło w towarzystwie komendanta kursu do świetlicy naszego koszarowego budynku przy Podchorążych, powitały je pomruki oznaczające głównie: „Co wy tu, ku.., robicie bez ukończonej selekcji?”.

Zobacz także: Taki musi być snajper wojskowy. Wywiad ze snajperem GROM

Nikt wtedy nie myślał, że za parę lat te dziewczyny staną się doskonałymi żołnierzami do wykonywania zadań zgodnych z powiedzeniem „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle” – no, może nie do końca, ale były dedykowane do takich akcji, których my byśmy nie zrobili. Do każdej pięcioosobowej sekcji została przyłączona jedna z dziewczyn, „ta szósta”, i tak rozpoczęło się wspólne szkolenie.

Ludzie z różnych środowisk

Z naszego męskiego punktu widzenia nie miało ono zbytnio sensu, bo były słabsze fizycznie i tak dalej. Wtedy jeszcze nie dorośliśmy do współdziałania z kobietami na naszym męskim podwórku. Petel myślał inaczej – otwierał drogę do zawodowej kariery wojskowej ślusarzom, rolnikom, architektom, policjantom… i kobietom też. Ja widzę to dzisiaj tak: gdyby GROM składał się z samych żołnierzy wyuczonych na wojskowych uczelniach, to oni wszyscy mieliby ten sam obraz rzeczywistości. To samo wykształcenie, to samo środowisko daje w zasadzie ten sam punkt widzenia.

Zgodnie z tym, czego zostali nauczeni, widzieliby tylko jedno słuszne rozwiązanie, nikt nie wychodziłby przed szereg. Petel, jako oficer wywiadu, wiedział jednak, że chcąc być skutecznym i zwyciężać, trzeba działać niekonwencjonalnie i patrzeć szerzej – a żeby to się mogło udać, potrzebował ludzi z różnych środowisk.

Dawał więc szansę na szkolenie każdemu, nie patrząc na jego wyuczony zawód. Zgodnie z tą logiką, do tej roboty nadaje się każdy o ponadprzeciętnych cechach, niezależnie od wzrostu, profesji i wykształcenia. Taki dobór kadry w Firmie zdecydowanie zmienił sposób patrzenia na pewne zagadnienia.

„Dziewczyny nie miały z nami łatwo”

Wyszliśmy z tunelu; nasza perspektywa rozszerzyła się do 180 stopni. Jednak podczas niekonwencjonalnych zadań, do których byliśmy szkoleni, trzeba patrzeć jeszcze szerzej. Jak szeroko? Rozwiązanie okazało się bardzo proste: wystarczyło zatrudnić i przeszkolić kobiety, by osiągnąć widzenie w zakresie 360 stopni, ale w tamtym czasie wiedział o tym zapewne tylko pan generał.

Dziewczyny nie miały z nami łatwo – nie było dla nich taryfy ulgowej. One jednak tego nie oczekiwały i tylko wtedy, kiedy naprawdę już nie dawały rady, brało się je za dupsko i podsadzało na parapet. Nie da się przeskoczyć warunków fizycznych – sport ma to do siebie, że w dyscyplinach jest podział na kategorie męskie i żeńskie, biologii czy fizyki też nie oszukasz.

Żadna z pań nie będzie się mierzyć na dystansie 100 metrów z Usainem Boltem czy w klatce MMA z Mamedem Khalidovem, ale te o ponadprzeciętnej sile z przeciętnymi facetami mają już wszelkie szanse. Natomiast, jak pisałem, działania specjalne mają to do siebie, że poza siłą potrzebne są: spryt, myślenie, intuicja, profesjonalizm – i tego już dziewczynom nie można było odmówić.

Petelicki miał rację

Zresztą, wracając do sportu, były wśród nich wręcz wybitnie zawodniczki z osiągnięciami na szczeblu europejskim, a nawet światowym. Wicemistrzyni Europy w zapasach w stylu wolnym niejednego samca alfa przydusiła do piaszczystego podłoża podczas siłowych przepychanek na plaży półwyspu Westerplatte.

Jest też coś takiego jak typowo męski i typowo kobiecy punkt widzenia. Więc w tym naszym męskim, zamkniętym do tej pory świecie wojowników do jeszcze lepszego i skuteczniejszego działania niezbędny okazał się pierwiastek kobiecy. Pan generał przewidział to już w 1999 roku, zatrudniając i dając szansę szkolenia się na równi z nami „tej szóstej” w sekcji.

Tekst stanowi fragment książki „Chłopaki z Marsa. GROM – historia przyjaźni”. Jej autorem jest były operator jednostki Naval. Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji portalu WielkaHistoria.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić