Koszmar pani Jolanty. Od 14 lat walczy o dom. W tle 460 tys. zł
Jolanta Misztal od 14 lat walczy o odzyskanie domu, który straciła przez lichwiarską pożyczkę. Choć sąd uznał wyłudzenie, kobieta nadal nie może wrócić do swojej nieruchomości.
Najważniejsze informacje
- Jolanta Misztal straciła dom przez lichwiarską pożyczkę na 25 tys. zł.
- Sąd potwierdził wyłudzenie, ale kobieta musi zapłacić 460 tys. zł, by odzyskać dom.
- Lokator, który przejął dom, nie zgadza się na ugodę.
Lichwiarska pożyczka i jej konsekwencje
Jolanta Misztal i jej rodzina od 14 lat zmagają się z dramatycznymi skutkami lichwiarskiej pożyczki, zaś jej problem nagłośniono w programie Polsatu "Interwencja".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dorota Gardias mimo, że jest wierząca, konsekwentnie nie posyła córki do Komunii. Jak motywuje swoją decyzję?
W 2005 r. zaciągnęli kredyt na 25 tys. zł w firmie zarejestrowanej na Cyprze, zastawiając swój dom. Niestety, nie udało im się spłacić zobowiązania, co doprowadziło do utraty nieruchomości.
Mąż twierdził, że warunki spłaty nie są aż tak trudne, mając już zapewnienie w innym banku, że otrzyma kredyt hipoteczny, żeby spłacić pana B. Dlatego zdecydował się na taki kredyt szybki - mówiła kobieta 14 lat temu.
Mimo że sąd uznał, iż doszło do wyłudzenia, Jolanta Misztal nadal nie może wrócić do swojego domu. Aby to zrobić, musi zapłacić 460 tys. zł, co dla emerytki jest kwotą nieosiągalną. Lokator, który obecnie zajmuje dom, nie chce słyszeć o żadnej ugodzie.
Państwo pozwani mają wydać nieruchomość, ale przysługuje im prawo do zatrzymania tej nieruchomości, dopóki pani powódka nie zaoferuje albo nie zabezpieczy równowartości tych nakładów, które oni na tą nieruchomość poczynili - powiedziała tymczasem w "Interwencji" Wiesława Namirska z Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Trudna sytuacja finansowa
Rodzina Misztalów znalazła się w trudnej sytuacji finansowej po odmowie banku na udzielenie kredytu na spłatę lichwiarskiej pożyczki. Mąż Jolanty, Andrzej, nie wytrzymał presji i popełnił samobójstwo. Od tego czasu kobieta samotnie walczy o odzyskanie domu.
Zadzwonił pan B., że już najwyższy czas, że już dłużej nie będzie czekał. Mąż odebrał ten telefon o godzinie 18, a o 21 już nie żył - zrelacjonowała kobieta.
Lokator, który przejął dom, nie zgadza się na polubowne rozwiązanie sprawy. - Proszę mi wpłacić na konto to, co sąd zasądził (...). W czym ma pani problem? - powiedział lokator, odrzucając wszelkie propozycje ugody.
Jolanta Misztal nie traci nadziei na odzyskanie domu. Choć sytuacja wydaje się beznadziejna, kobieta liczy na to, że kasacja wyroku sądu apelacyjnego przyniesie pozytywne rozwiązanie.
Może kasacja coś zmieni, ale aż boję się mieć nadzieję, nie chcę się rozczarować - powiedziała Jolanta Misztal.