Lewandowski spędził siedem godzin w sądzie. W tle głośna sprawa
W czwartek Robert Lewandowski stawił się w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia, gdzie toczy się proces przeciwko jego byłemu menedżerowi, Cezaremu Kucharskiemu. Podczas niejawnej rozprawy piłkarz zeznawał ponad siedem godzin.
Po zakończeniu posiedzenia Robert Lewandowski opuścił gmach w asyście policji, nie udzielając komentarzy zgromadzonym dziennikarzom. Następna rozprawa została zaplanowana na 16 czerwca; wówczas zeznania ma złożyć żona piłkarza, Anna Lewandowska.
Jak przypomina PAP, sprawa dotyczy oskarżeń o szantaż, które Lewandowski wysunął wobec Kucharskiego. Prokuratura Regionalna w Warszawie w maju 2022 roku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko byłemu menedżerowi.
Według ustaleń śledczych, od września 2019 roku do września 2020 roku Kucharski kilkukrotnie groził ujawnieniem informacji o "rzekomych nieprawidłowościach w rozliczeniach podatkowych" spółki należącej do piłkarza, domagając się w zamian 20 milionów euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oberwanie chmury. Drogi były nieprzejezdne, a ludzie uciekali do sklepów
Podczas rozprawy 28 maja sąd odsłuchał nagrania spotkań między stronami, które zostały wykonane przez Lewandowskiego. Mają one stanowić dowód w sprawie karnej, w której piłkarz jest oskarżycielem posiłkowym.
Z treści nagrań wynika, że Kucharski wielokrotnie wspomina o kwocie 20 milionów euro jako cenie za "poniesienie ryzyka". Sugeruje, że jest to cena za spokój Lewandowskiego i jego żony, jednocześnie zarzucając im niepłacenie podatków w Polsce i Niemczech.
Nagrania zostały poddane analizie przez biegłych z Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Prokuratura Regionalna w Warszawie poinformowała, że "jak wynika z opinii biegłego, nie ustalono występowania w dowodowych nagraniach żadnych śladów montażu". W związku z tym sąd musi ustalić, czy piłkarz był przez Kucharskiego rzeczywiście szantażowany.
Problemy Lewandowskiego w kadrze
W niedzielę wieczorem w ekipie Biało-Czerwonych doszło do prawdziwego trzęsienia ziemi. Najpierw PZPN poinformował w komunikacie, że nowym kapitanem został Piotr Zieliński, o czym Robert Lewandowski dowiedział się od selekcjonera. Po 39 minutach "Lewy" też wydał komunikat. Napisał, że rezygnuje z gry w kadrze, dopóki będzie prowadził ją Probierz.
W poniedziałek Lewandowski pierwszy raz skomentował całą sprawę w rozmowie z WP SportoweFakty.
Wydawało mi się, że takie sprawy powinno się załatwiać inaczej. Tym bardziej że jest dużo czasu do kolejnego zgrupowania. Dodatkowo jesteśmy przed ważnym meczem, a wszystko zostało przekazane przez telefon. Naprawdę nie tak to powinno wyglądać - mówił "Lewy".
Przypomnijmy, że w czwartek Michał Probierz zrezygnował z funkcji selekcjonera reprezentacji Polski.