Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

"Najpopularniejsza premier Europy" traci władzę. "Rewolucji nie będzie"

245

Sanna Marin, nazywana przez media "najpopularniejszą premier Europy", odejdzie z urzędu szefowej fińskiego rządu. Jej Socjaldemokratyczna Partia Finlandii (SDP) była minimalnie gorsza od dwóch deklaratywnie konserwatywnych ugrupowań: Koalicji Narodowej (Kok) i Prawdziwych Finów. Ale różnice były minimalne.

"Najpopularniejsza premier Europy" traci władzę. "Rewolucji nie będzie"
Wygrani i wygrani (odrobinę) mniej: z l. Sanna Marin, liderka socjaldemokratów, Petteri Orpo, lider partii Kok i Riikka Purra, przewodnicząca Prawdziwych Finów. (GETTY, Bloomberg)

Niedzielne wybory w Finlandii mogą skomplikować sytuację tego kraju. Według danych z wszystkich komisji wyborczych wybory parlamentarne w Finlandii wygrała Liberalno-konserwatywna Koalicja Narodowa (Kok). Fińskie ministerstwo sprawiedliwości podało, że ugrupowanie otrzymało 20,8 proc. głosów. Oznacza to, że Sanna Marin, popularna premier kraju, odda władzę.

Drugie miejsce (20,1 proc.) przypadło narodowo-konserwatywnej partii Prawdziwi Finowie. Rządząca dotąd - z udziałem koalicjantów - socjaldemokracja zajęła najniższe miejsce podium. Ugrupowaniu, które firmowała Sanna Marin, przypadło 19,9 proc. głosów. Różnice są więc bardzo niewielkie.

Trochę wygrać, trochę przegrać, minimalnie - zremisować

Co to może oznaczać dla Finlandii? Były ambasador RP w tym kraju dr Jarosław Suchoples tłumaczy, że zmiany będą raczej niewielkie. Wszystko zależy od tego, jak ułoży się nowa koalicja wyborcza.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Bulwersujący wpis fotografa Andrzeja Dudy o nowej premier Finlandii. Reakcja Radosława Fogla

Różnice miedzy największymi partiami są minimalne. Marin uzyskała o 15 tys. głosów więcej, niż w poprzednich wyborach w 2019 r. Jest ona, jak tłumaczy dr Suchoples, drugą najbardziej popularną posłanką w Finlandii, ustępując na tym polu tylko Riicce Purze z Prawdziwych Finów. Problem w tym, że mniej głosów uzyskały partie, z którymi SDP była w koalicji.

Zobaczymy jeszcze, z kim liberalni konserwatyści będą tworzyć rząd. Chyba z Prawdziwymi Finami, ale to nie jest na 100 proc. przesądzone. O ile Partia Centrum rzeczywiście przejdzie, bez względu na wszystko, do opozycji (zapowiedź jej liderki Anniki Saarikko), to konserwatywni liberałowie będą musieli się dogadać albo z Prawdziwymi Finami albo z SPF - mówi były ambasador, obecnie samodzielny pracownik naukowy, Instytut Muzyki Sztuki i Badań nad Kulturą, Uniwersytet w Jyväskylä.

Szanse na koalicję Kok z Prawdziwymi Finami ocenia on na 80 proc. Na koalicję z SDP - na 20 proc. Wybory, jak mówi, przegrali zdecydowanie Zieloni, Centrum i Sojusz Lewicy. A tworzenie koalicji będzie niezbędne.

Kto będzie koalicjantem liberalnych konserwatystów z tych mniejszych partii? Dr Supchles mówi, że nie zna odpowiedzi. "Nie zdziwiłby się", gdyby to byli Zieloni. Mają, jak tłumaczy, program podobny do tych pierwszych (szczególnie w miastach), ale nie wiadomo jak się zachowają po przegranej. Mogą zachować się podobnie jak Centrum, które zdecydowało się przejść do opozycji.

Dyplomata tłumaczy, że w jakiejkolwiek konfiguracji, dwie duże partie mają ponad 40 proc. Muszą więc zaprosić mniejsze partie. Na pewno ważna będzie tu, jak mówi, Szwedzka Partia Ludowa. Sojusz Lewicy również. W grze jest także Partia Centrum. Z tym, że te trzy "średnie" partie realnie przegrały władzę. Przywódczyni Centrum stwierdziła, że jej partia nie ma mandatu do uczestnictwa w rządzie i po 8 latach przejdzie do opozycji.

Na ile ta deklaracja jest prawdziwa? Zobaczymy. Czy podobnie zachowają się liderzy pozostałych dwóch "średnich" partii? Zobaczymy - mówi dr Suchoples.

Czego mogą się spodziewać Finowie?

To chyba najistotniejsze pytanie, które stawiają sobie wyborcy w tym kraju. Dr Suchoples mówi, że politycznego trzęsienia ziemi nie ma co oczekiwać i dodaje, że na wynikach zaważyły w głównej mierze kwestie finansowe. Petteri Orpo, lider Kok-u był w przeszłości ministrem finansów kraju. Nie należy też spodziewać się zmian w polityce zagranicznej kraju.

Finowie to pragmatycy, żadnej wielkiej rewolucji nie będzie - mówi dyplomata.

I zastrzega, że najbardziej prawdopodobnie nurtująca wszystkich kwestia obecności Finlandii w NATO jest już przesądzona. Dodaje także, że Kok jeszcze bardziej będą dążył do zacieśnienia relacji z Waszyngtonem. Wsparcie dla Ukrainy również pozostanie, w jego ocenie, bez zmian.

Stowarzyszenie z Paktem Północnoatlantyckim poparło 94 proc. posłów z liczącego 200 posłów fińskiego parlamentu, czyli Eduskunty. Członkostwo w NATO popiera także 83 proc. społeczeństwa. Radykalnych zmian w fińskiej polityce nie należy więc oczekiwać.

Na nic więc zdadzą się rosyjskie próby straszenia Finlandii. Wejście tego kraju w ramy NATO jest przesądzone. A to ogromna porażka polityki zagranicznej Władimira Putina.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić