Aleksander Sławiński| 
aktualizacja 

Nie tylko susza. Rolnicy mogą mieć jeszcze jeden poważny problem

515

Polskie rolnictwo trzeci rok z rzędu zmaga się z suszą. Według hydrologów, poziom wód gruntowych jest najniższy od 30 lat. Jednak uprawom zagraża nie tylko brak wody. W tym roku może do tego dojść bezprecedensowo wielka plaga myszy polnych.

Myszy polne to powszechne szkodniki upraw
Myszy polne to powszechne szkodniki upraw (Wikimedia Commons)

Za rekordowe ilości myszy na polach odpowiada bardzo łagodna zima, która pozwoliła tym gryzoniom rozmnażać się w szybkim tempie. Wzrostowi ich populacji sprzyja zresztą nie tylko klimat, ale i tzw. rok sienny.

Rok sienny to okres, w którym wyjątkowo mocno zakwitają określone gatunki drzew. W zeszłym roku w Polsce swój szczyt owocowania miały np. dęby i buki. Skutkowało to mnóstwem żołędzi spadających na ziemie, co dla myszy oznaczało prawdziwą ucztę.

Zniszczone uprawy

Dobrze odżywione myszy rozmnożyły się w takim tempie, że już od początku kwietnia właściciele upraw zbóż alarmują, że ich plony są w tym roku bardzo zagrożone. W województwie opolskim o pladze myszy mówi wielu rolników, którzy twierdzą, że te uwielbiające ziarno zwierzęta "dziurawią im pola".

W tej chwili trudno jest oszacować straty, aczkolwiek myślę, że mogą sięgać koło 30 proc. w niektórych uprawach. Mniej więcej jest 300-350 nor na hektarze. A próg szkodliwości ekonomicznej wynosi około 50 nor - mówił TVP3 Opole, rolnik z Głubczyc.

Plaga myszy to problem dla wszystkich. Susza przetrzebiła polskie uprawy. Teraz, po zniszczeniach dokonanych przez myszy, może to oznaczać, że za żywność będziemy płacić latem dużo więcej niż w zeszłym roku. Jeżeli myszy dostaną się także do elewatorów ze zbożem, to cena np. chleba może wzrosnąć, nie, jak przewidywano ostatnio o 10-20 procent, ale jeszcze bardziej.

Polskim młynom kończą się zapasy zboża. Do tego w związku z epidemią koronawirusa, Polacy rzucili się masowo, zwłaszcza w pierwszym okresie, na makarony czy kasze, co sprawiło, że pracowały one pełną parą. Do tego podobnie postąpili nasi sąsiedzi, a Polska jest dużym eksporterem żywności. Wobec tego rezerwy zboża dramatycznie topnieją.

Jak wskazywał ostatnio były minister rolnictwa, Marek Sawicki, Polska, jako jeden z niewielu krajów, zamiast gromadzić zboże na czarną godzinę, sprzedawała go w tym roku o cztery razy więcej niż w poprzednim. Strategiczne rezerwy kurczą bardzo szybko. Jeżeli doliczymy do tego to, co mogą teraz zjeść myszy - wkrótce możemy znaleźć się w poważnych tarapatach.

Zobacz także: Walka z suszą. 100 tys. zł dla gospodarstwa na rozbudowę retencji

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić