Nowe ognisko koronawirusa we Włoszech. Wzrost zakażeń doprowadził do zamieszek
Niedaleko Neapolu, we włoskim Mandragone, wybuchły zamieszki. W mieście gwałtownie wzrosła liczba zakażonych koronawirusem. Włosi domagali się wydalenia, zamieszkujących tam imigrantów oraz protestowali przeciwko włoskiemu prawicowemu politykowi Matteo Salviniemu.
Do starć doszło między Włochami a obywatelami bułgarskimi w miejscowości Mondragone. Włosi domagali się wydalenia imigrantów, oskarżając ich o rozprzestrzenienie koronawirusa.
Zamieszki w nowym ognisku wirusa. Napięcia w Mondragone w pobliżu Neapolu nabrały największą siłę w okolicy bloku zajmowanego przez setki pracowników migracyjnych, gdzie pojawiło się wiele potwierdzonych przypadków COVID-19. W zeszłym tygodniu władze ogłosiły, że ponad 40 migrantów mieszkających w budynku miało pozytywny wynik i ostrzegły, że całe miasto może zostać poddane kwarantannie w przypadku rozprzestrzenienia się epidemii.
W odpowiedzi na protesty policja użyła pałek i tarcz. W wyniku natarcia funkcjonariuszy na tłum jeden z mężczyzn został poważnie poszkodowany, jego twarz zano tlała się krwią.
Chaos w Mondragone wzmogło pojawienie się skrajnie prawicowego włoskiego przywódcy, Matteo Salviniego, który został obrzucony jajami przez rozgniewany tłum. Salvini był ministrem spraw wewnętrznych Włoch i wicepremierem w poprzedniej koalicji rządowej. Zajmował wtedy twarde stanowisko w sprawie imigracji. Po opuszczeniu koalicji w zeszłym roku, jego popularność spadła.