Ofiary straciły 60 tys. zł. Cudzoziemiec usłyszał wyrok
Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał cudzoziemca na 1,5 roku więzienia za udział w oszustwach "na policjanta". Mężczyzna pełnił rolę tzw. odbieraka w międzynarodowej grupie przestępczej, która wyłudzała pieniądze od seniorów. W wyniku jego działań dwie kobiety straciły łącznie 60 tys. zł.
Najważniejsze informacje
- Cudzoziemiec skazany na półtora roku więzienia.
- Oszustwa metodą „na policjanta” w Warszawie i Białymstoku.
- Wyrok wydany bez przeprowadzania rozprawy.
Skazanie za oszustwa
Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał cudzoziemca na półtora roku więzienia za udział w oszustwach metodą "na policjanta". Mężczyzna odgrywał rolę tzw. odbieraka, czyli osoby odpowiedzialnej za przejmowanie pieniędzy od ofiar. Do wydania wyroku doszło bez przeprowadzania rozprawy - skazany złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze, który sąd uwzględnił.
Sprawca posiada obywatelstwo słowackie i amerykańskie. Do Polski przyjeżdżał z Czech, by wykonywać zadania zlecone przez działającą tu grupę przestępczą. Prokuratura zarzuciła mu udział w dwóch dokonanych oszustwach oraz w dwóch nieudanych próbach. W wyniku jego działań dwie kobiety - mieszkanki Warszawy i Białegostoku - straciły łącznie 60 tys. zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warszawa: próbował wepchnąć kobietę pod nadjeżdżające metro.
Rozprawa w Białymstoku
Śledczy ustalili, że grupa działała w sposób zorganizowany i wykorzystywała zagraniczne zasoby. "Telefoniści" korzystali z brytyjskich kart telefonicznych, a centrum operacyjne znajdowało się na Węgrzech. Postępowanie wymagało więc międzynarodowej współpracy organów ścigania z Czech, Węgier, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.
Mężczyzna został zatrzymany w Czechach na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania, a następnie przekazany polskim organom. W toku postępowania przyznał się do winy, choć odmówił składania szczegółowych wyjaśnień. Sąd orzekł karę zgodną z wnioskiem prokuratury - oprócz pozbawienia wolności skazany musi także naprawić wyrządzoną szkodę.
Choć wyrok nie jest jeszcze prawomocny, żadna ze stron nie zapowiedziała apelacji. Skazany ma zwrócić poszkodowanym 60 tys. zł, z czego 40 tys. zł udało się już zabezpieczyć prokuraturze.