aktualizacja 

Opole. Tragedia na jarmarku świątecznym. Nie żyje mężczyzna

83

W minioną niedzielę na Jarmarku Bożonarodzeniowym w Opolu doszło do tragedii. Podczas świątecznej imprezy z niewyjaśnionych przyczyn 68-letni mężczyzna stracił przytomność. Niestety nie udało się go uratować. Zabawy jednak nie przerwano, co wywołało zniesmaczenie wśród wielu świadków zdarzenia.

Opole. Tragedia na jarmarku świątecznym. Nie żyje mężczyzna
Jarmark Bożonarodzeniowy (PxHere)

W niedzielę 11 grudnia po godzinie 14:00 służby ratunkowe przyjęły zgłoszenie o nieprzytomnym mężczyźnie, który upadł na ziemię w trakcie Jarmarku Bożonarodzeniowego w Opolu. Mimo reanimacji 68-latka nie udało się uratować.

Po godzinie 14.00 służby otrzymały zgłoszenie, że mężczyzna o nieznanej jeszcze tożsamości stracił przytomność i pomimo długiej reanimacji zmarł. Policjanci wciąż ustalają tożsamość denata, ponieważ mężczyzna nie miał przy sobie żadnych dokumentów - poinformował mł. asp. Przemysław Kędzior, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Opolu w rozmowie z portalem 24opole.pl.

Miejsce, w którym zmarł mężczyzna, zostało otoczone parawanem. Ciało zmarłego czekało na zakończenie wszystkich czynności. Zabawy na jarmarku nie przerwano. Świadkowie zdarzenia nie kryją oburzenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zobacz także: Jarmark świąteczny w Warszawie. Możesz zjeść u Magdy Gessler! Czy ceny odstraszają?
Nie wyłączono nawet muzyki! Ludzie pili grzańca, zajadali się kiełbasą z grilla, dzieci biegały obok ogniska, skacząc i ciesząc się z atrakcji, a parę metrów od nas leżał nieżyjący już człowiek. Przecież to jest nieludzkie - mówi jedna z mieszkanek Opola w rozmowie z portalem nto.pl.
Jestem głęboko zniesmaczona postawą osób, które zarządzały akcją oraz samym jarmarkiem. Trudno nie odnieść wrażenia, że ważniejszy od szacunku dla zmarłego okazał się zysk - stwierdziła inna mieszkanka Opola, cyt. przez portal nto.pl.

Rzecznik opolskiego ratusza tłumaczy, że "nie da się zamknąć imprezy, która z założenia odbywa się na terenie otwartym". Adam Leszczyński w rozmowie z nto.pl podkreśla jednak, że "zdarzenie było ograniczone od dostępu 'gapiów' oraz zasłonięte parawanami".

Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić