Parafianie wściekli na proboszcza. Ksiądz chce od nich przeprosin

30

Proboszcz podpadł swoim parafianom z Gieczynka (woj. wielkopolskie), wycinając 150-letnie drzewo, który gmina chciała uznać za pomnik przyrody. Duchowny przeprosił za swoje zachowanie, jednak tego samego domaga się teraz od swoich parafian.

Parafianie wściekli na proboszcza. Ksiądz chce od nich przeprosin
Parafianie wściekli na proboszcza. Ksiądz chce od nich przeprosin (Adobe Stock)

W Gieczynku (woj. wielkopolskie) kilka miesięcy temu nastąpiło ogromne oburzenie z powodu decyzji księdza proboszcza parafii pw. Matki Bożej Różańcowej. Proboszcz zdecydował o wycince m.in. 150-letniego okazu, który gmina chciała uznać za pomnik przyrody. Nic dziwnego, że we wsi zawrzało.

Szokiem okazały się kolejne informacje w tej sprawie, bowiem jak się okazało, duchowny nie miał zgody na taką wycinkę. Mieszkańcy potwierdzili to w Urzędzie Miejskim w Wieleniu. Ksiądz Tomasz Styczeń złożył wprawdzie wniosek o zgodę na wycinkę drzew, jednak w momencie rozpoczęcia wycinki jej nie posiadał.

Całą sprawą mocno zainteresowała się "Gazeta Wyborcza", która podkreślała, że Kościół i teren wokół niego to najważniejsze miejsce na wsi. Pamiętają, jak lata temu obok rosły łąki i sad. Dzieciaki zrywały jabłka, rolnicy wypasali zwierzęta. Budynek kościoła sami stawiali, gdy zabytkowy, szachulcowy z XVIII w. spłonął 3 lutego 1986 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polacy o Halloween. "Pogańskie święto", "Nic diabelskiego", "Wróżbiarstwo i okultyzm"
Jak można tak dąb potraktować? Pociąć go zaraz na kawałki? Tak się nie robi. To cenne drewno jest - mówił sołtys Paweł Aftarczuk podczas oględzin powalonego dębu.

Media, reklama, zakupy - Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.

Ksiądz Tomasz Styczeń stwierdził po fakcie, że... urzędniczki wprowadziły go w błąd. Długo brnął w ślepy zaułek, jednak po kilku miesiącach postanowił posypać głowę popiołem i przeprosić parafian.

Przeprosił wtedy parafian, za - jak to ujął - zamieszanie. A za tydzień na kolejnej mszy stwierdził: "Ja was przeprosiłem, ale wy mnie nie przeprosiliście". Oczekiwał miłosierdzia ze strony zwykłych wieśniaków i go nie otrzymał - dodał Aftarczuk.

Dlaczego ksiądz chciał przeprosin?

Zachowanie księdza jest trudne do wytłumaczenia. Być może poczuł się urażonym gestem parafian, którzy rzucili mu na tacę żołędzie zamiast pieniędzy, ale ksiądz niewzruszony przekazał im rachunek za prąd. W końcu parafianie za niego, jak za wszystkie poprzednie, zapłacili.

Według informacji "Gazety Wyborczej", gmina nałożyła karę na księdza - ponad 200 tys. zł. Ksiądz od decyzji urzędników się odwołał.

Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić