Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Nie tylko Tajwan i USA. Oni też obserwują Chiny. "Nie będą obojętni"

W ostatnich dniach Chiny wysłały sygnały ostrzegawcze nie tylko pod adresem Tajwanu i USA, ale także Japonii. W czwartek po raz pierwszy w historii pięć chińskich pocisków balistycznych spadło na teren japońskiej wyłącznej strefy ekonomicznej. - W przypadku inwazji na Tajwan Tokio nie pozostanie obojętne - mówi w rozmowie z o2.pl Paweł Behrendt, analityk Instytutu Boyma.

Nie tylko Tajwan i USA. Oni też obserwują Chiny. "Nie będą obojętni"
Japońscy żołnierze podczas parady wojskowej (Getty Images, YOSHIKAZU TSUNO)

Komandor Shen Kai-Hsun ze Straży Przybrzeżnej Tajwanu mówi o2.pl, że chińskie ćwiczenia potrwają do końca tygodnia. Siły zbrojne Tajwanu są w stanie wysokiej gotowości, patrolują i monitorują obszar chińskich ćwiczeń. I dodaje, że oprócz zagrożenia rakietowego, chińskie okręty wojenne i samoloty przekraczają linię graniczną Cieśniny Tajwańskiej.

Tajwańczycy starają się wyciągnąć wnioski z tej sytuacji. Na przykład próbują dowiedzieć się, co powinni zrobić i gdzie mogliby znaleźć schronienie, gdy zacznie się prawdziwa wojna - mówi tajwański marynarz.

Działania Chin budzą poważne obawy, bo do napięć z Tajwanem dochodzą jeszcze napięcia chińsko-japońskie. A Japonia to jeden z najważniejszych sojuszników USA w tym regionie. Zdaniem Pawła Behrendta, analityka Instytutu Boyma zajmującego się obronnością Japonii, to właśnie z terenu baz w Japonii Amerykanie mogliby najłatwiej atakować Chiny.

Dla Amerykanów region Indo-Pacyfiku jest regionem o znaczeniu strategicznym. A napięcie między mocarstwami systematycznie wzrasta. Wzmocniła je dodatkowo wizyta Nancy Pelosi na Tajwanie, której towarzyszyły pytania o potencjalny konflikt zbrojny pomiędzy Chinami a Tajwanem i możliwy udział w tym konflikcie Stanów Zjednoczonych.

W mojej ocenie nadal jesteśmy dość daleko od wojny. Chiny nie są dziś gotowe do rzucenia wyzwania na pełną skalę Ameryce, szczególnie jeśli do ewentualnego konfliktu zostałaby wciągnięta Japonia. A stacjonuje tam dziś od ok. 50 tys. żołnierzy USA, przed wszystkim marynarka wojenna, piechota morska na Okinawie i lotnictwo. I choć to sąsiedztwo mieszkańcom Okinawy często ciąży, to wiedzą, że lepiej mieć w bezpośrednim pobliżu kłopotliwych, ale życzliwych Amerykanów niż mniej życzliwych Chińczyków - mówi o2.pl Paweł Behrendt.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Sprawdzanie i testowanie Zachodu

W ocenie eksperta Chińczycy testują Zachód - sprawdzają, na ile mogą sobie pozwolić. Z drugiej strony należy traktować te działania jako ostrzeżenie dla Japonii. Jak przypomina, od pewnego czasu na chińskich poligonach pojawiają się nie tylko udające cele repliki okrętów i samolotów amerykańskich, ale i japońskich.

Bazy w Japonii byłyby dla Amerykanów głównym zapleczem w wypadku wojny o Tajwan. Gdyby jednak doszło do chińskich działań w sprawie Tajwanu i odpowiedzi USA, to będzie to oznaczało wciągnięcie Japonii w wojnę i japońscy politycy zdają sobie z tego sprawę. W przypadku inwazji na Tajwan Tokio nie pozostanie obojętne. Podobny problem ma Korea Południowa - dodaje Behrendt.

Minister spraw zagranicznych Japonii Yoshimasa Hayashi, który przebywa obecnie w Kambodży, zażądał od Chin "natychmiastowego przerwania" manewrów wojskowych wokół Tajwanu. Także grupa G7, do której należy Japonia, wezwała do zachowania pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej i zaprzestania bezpodstawnej agresywnej aktywności wojskowej Chin.

Japońska broń atomowa?

Ale Japończycy widzą, co się dzieje nie tylko na ich "podwórku". Napięta sytuacja międzynarodowa, związana z wojną w Ukrainie, i chińskie gesty wobec Tajwanu sprawiły, że politycy japońscy zaczynają przebąkiwać nawet o potrzebie posiadania broni atomowej. Być może nawet w pewnej współpracy z NATO. W rozwiązanie "japońska broń atomowa" nie wierzy jednak Łukasz Kobierski, wiceprezes zarządu think-tanku Instytut Nowej Europy.

Proliferacja broni jądrowej jest drażliwą kwestią w sprawach międzynarodowych i doprowadziłoby to do ostrej reakcji Chin i Korei Północnej, której z perspektywy Tokio nie ma potrzeby tak zaogniać. Także USA nie widzą obecnie takiej potrzeby, zapewniając Japonię, że w razie wojny przyjdą jej z pomocą. Wiemy jednak, że biorąc pod uwagę zdolności techniczne Japończyków, w razie bardzo gorącej sytuacji byliby wstanie sami wyprodukować broń jądrową w dość krótkim czasie i sądzę, że są przygotowani na taką ewentualność - mówi o2.pl Kobierski.

Podobnie uważa, że w razie wojny o Tajwan Chiny będą miały za przeciwnika także Japonię. Jednocześnie elity w Tokio również zdają sobie sprawę, że rosnące w siłę Chiny są zagrożeniem także dla Japonii. Dlatego w jeszcze do niedawna mocno pacyfistycznej Japonii narasta trend większych inwestycji wojskowych i rosnącego skupiania się na kwestiach bezpieczeństwa w regionie.

Były premier Shinzo Abe mocno naciskał na podwojenie japońskiego budżetu obronnego i jest to planowane przez nowy rząd. Pekin też to obserwuje i tym ostrzałem daje sygnał do Tokio, żeby nie mieszała się w wewnętrzne, jak to nazywają, sprawy Chin - przekonuje Kobierski.

Amerykański parasol

Także dlatego Amerykanie utrzymują w Japonii duży kontyngent swoich sił zbrojnych. USA posiadają około 120 baz wojskowych w Japonii. I dużo sprzętu ciężkiego, w tym najnowocześniejsze samoloty F-35. Najważniejsza z baz US Army znajduje się na archipelagu Okinawa. Stany Zjednoczone utrzymują tam bazę lotniczą Kadena, największą w regionie Indo-Pacyfiku. Najbardziej wysunięta na południe wyspa Okinawy, Yonaguni, znajduje się zaledwie 110 kilometrów od Tajwanu.

Wśród posiadanego sprzętu warto wymienić często stacjonujące lotniskowce oraz okręty desantowe wraz z m.in. myśliwcami F-35 i innymi oraz okręty podwodne. W bazach stacjonują myśliwce m.in. F-16, F/A-18, F-35B, samolot walki elektronicznej EA-6, samoloty transportowe KC-130, systemy obrony przeciwlotniczej Patriot i okręty desantowe - wylicza Łukasz Kobierski.
Zobacz także: Amerykańskie wojsko na Morzu Południowochińskim
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić