Opolskie. Martin G. rozbił McLarena klienta. Zaskakujący wyrok w sprawie
Ta sprawa była głośna trzy lata temu. Trudno się dziwić, bo Martin G. rozbił luksusowego McLarena, który nie należał do niego. Sąd wydał wyrok w tej sprawie i wszystkich zaskoczył.
Martin G. na co dzień pracował w komisie samochodowym w Krapkowicach. Jego uwagę przykuwał luksusowy McLaren 650S Spider. Pewnego dnia postanowił, że zrobi sobie przejażdżkę po mieście. W 2017 roku bez wiedzy szefostwa wziął kluczyki i ruszył w drogę.
Rozbił auto za prawie milion zł
Sportowym autem długo się nie nacieszył. Po wyjechaniu z komisu wymusił pierwszeństwo. Uderzył w inny samochód, po czym wypadł z ronda. McLaren do niczego się nie nadawał. Straty? 850 tys. zł.
Sprawa trafiła do sądu. Martin G. został oskarżony przez właściciela komisu o przywłaszczenie auta i jego zniszczenie. W trakcie procesu zaczęły jednak wychodzić niewygodne fakty. M.in. to, że 25-latek pracował na czarno. Nie ma zatem umowy, która regulowałaby zakres jego obowiązków.
Czy jednak trafi do aresztu lub chociaż poniesie konsekwencje finansowe? Nic z tych rzeczy, bo sąd uznał, że w momencie zdarzenia G. był... niepoczytalny.
- Oskarżony wpadł w hipoglikemię. Zaczął się zachowywać w sposób odmienny, czego jednocześnie nie był w stanie sam wychwycić. W efekcie tego przestał się kontrolować - tłumaczył Artur Sobczak.
Z zeznań świadków, opinii biegłych i lekarzy wynika, że rzeczywiście 25-letni pracownik komisu tamtego dnia zachowywał się dziwnie. Hipoglikemia sprawiła, że przestał nad sobą panować. Sprawa jednak się nie kończy, bo właściciel komisu może się odwołać.