Przez 10 lat był na dnie Warty. I nagle go znalazł. "To moje!"
Pewien mężczyzna znalazł aparat na dnie Warty. Zabrał go do domu i zdołał odzyskać pliki. Szybko stało się jasne, że urządzenie przeleżało tam... 10 lat. Co ciekawe, udało się odnaleźć właścicielkę! To nasza #DziennaDawkaDobregoNewsa.
Obok takich sytuacji trudno przechodzić obojętnie. Na facebookowej grupie dla mieszkańców Kiełczowa odezwał się pewien mężczyzna, który zwrócił się z prośbą o pomoc.
Historia jest prosta i ciekawa: tydzień temu byłem na urlopie w jednej z miejscowości nad rzeką Wartą, podczas pływania znalazłem na dnie rzeki cyfrowy aparat marki Olympus, sądząc po stanie, musiał tam już trochę leżeć (foto) po powrocie do domu okazało się, że udało mi się odzyskać pliki: zdjęcia i filmiki rodziny mieszkającej właśnie w Kiełczowie, z tego co udało mi się ustalić - napisał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miasto niedoceniane przez turystów. Kryje się w nim historyczny skarb
Następnie dodał, że "aparat zaginął podczas spływu kajakowego na Warcie, na co wskazują zdjęcia".
Zdjęcia pochodzą z 2015 roku, więc aparat przeleżał równe 10 lat na dnie rzeki. Pomyślałem, że byłoby miło gdyby rodzina odzyskała wakacyjne wspomnienia - jedyne co na razie ustaliłem, to imiona właścicieli aparatu, Mieczysława i Maciej - czytamy we wpisie.
"Niesamowite"
Post wywołał ogromne poruszenie - posypało się mnóstwo reakcji i komentarzy. Co jednak najważniejsze... udało się odnaleźć właścicielkę sprzętu!
To moje! Dziękuję wszystkim za odzew i informację. Jednak jest jakiś pozytyw w necie. Niesamowite. Swoją drogą dobra marka - napisała pani Mieczysława.
Świat jest pełny pozytywnych historii, małych i dużych. Piszemy o nich wszystkich w ramach naszego cyklu #DziennaDawkaDobregoNewsa. Chcesz przeczytać więcej dobrych newsów? Kliknij TUTAJ.