Przez 9 godzin stał na usypanej wysepce. Pomoc nie dotarła

Tomasz Kramarczyk z Głuchołazów spędził dziewięć godzin stojąc na usypanej górce z kamieni i piachu, czekając na pomoc, która nigdy nie nadeszła. Ostatecznie uratował się sam. Po kulminacyjnym momencie, gdy woda zaczęła opadać, mógł w końcu przeprawić się do mieszkania.

Pan Tomasz przez 9 godzin stał na usypanej wysepce. Uratował się sam, gdy poziom wody nieco spadłPan Tomasz przez 9 godzin stał na usypanej wysepce. Uratował się sam, gdy poziom wody nieco spadł
Źródło zdjęć: © PAP, Twitter | @Fakt_pl, Michał Meissner
Malwina Witkowska

Pan Tomasz, w niedzielę, zdecydował się przenieść swój samochód na wyżej położoną część Głuchołazów, aby uchronić go przed nadchodzącą wodą. Niestety, podczas powrotu doszło do pęknięcia dwóch mostów, a woda zaczęła szybko zalewać rynek. 54-latek znajdował się zaledwie kilkanaście metrów od swojego bloku, gdy otaczająca go przestrzeń zamieniła się w morze.

Udało mu się ocalić życie dzięki temu, że znalazł się na stosie tłucznia i piachu. "Wszyscy mnie widzieli – sąsiedzi, rodzina z Niemiec, żona z Austrii" - mówi w rozmowie z "Faktem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Polska walczy z wielką wodą. Pomoc deklarują Ukraina i Litwa. "Wielki szacunek"

Byłem w kontakcie z sąsiadami, widzieli mnie z okien. Mówili mi, że już jadą, już płyną służby do mnie, każdy wzywał pomoc, a ja stałem dalej - powiedział.

Stał 9 godzin na wysepce

W rozmowie z "Faktem" pan Tomasz opisał, jak sąsiedzi wieszali białe flagi jako sygnał dla służb ratunkowych, że konieczna jest ewakuacja. Nawet wojskowy helikopter przelatywał nad jego głową. "Nie było żadnej pomocy" – mówi pan Tomasz.

Wspomniał, że gdy góra piachu, na której stał, obniżała się, każda próba ruchu powodowała zapadanie się. "Chciałem rzucić się w nurt, ale widziałem, że w wodzie pływają blachy, gruz i kamienie" – wspomina.

Po dziewięciu godzinach niepewności, wpatrując się w pasek na murze pobliskiego budynku i modląc się o cud, poziom wody najpierw wzrastał, ale potem zaczął opadać. W końcu zdecydował się na przeprawę. Choć woda sięgała mu do pasa, ale udało mu się szczęśliwie dotrzeć do swojego bloku.

- Przekonałem się na własnej skórze, że pomocy po prostu nie ma. Mogłem się utopić, kogo to obchodzi. Byłbym kolejną osobą w statystyce – stwierdził pan Tomasz w rozmowie z "Faktem".

Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Odpalili fajerwerki w domu. Strażacy ewakuowali 12 osób
Odpalili fajerwerki w domu. Strażacy ewakuowali 12 osób
Karteczka na galerii handlowej. Dosadne słowa w sylwestra
Karteczka na galerii handlowej. Dosadne słowa w sylwestra
Była godz. 14.30. Takich scen w Biedronce się nie spodziewał
Była godz. 14.30. Takich scen w Biedronce się nie spodziewał
"Człowiek na człowieku". Ogromne tłumy w Toruniu
"Człowiek na człowieku". Ogromne tłumy w Toruniu
Tragiczny wypadek w Wielkopolsce. Zginął 50-letni rowerzysta
Tragiczny wypadek w Wielkopolsce. Zginął 50-letni rowerzysta
Matka i syn zginęli w stawie. Sąsiedzi nie dowierzają
Matka i syn zginęli w stawie. Sąsiedzi nie dowierzają
Proste ciasto na pizzę. Przepis, z którego zawsze się udaje
Proste ciasto na pizzę. Przepis, z którego zawsze się udaje
5 mln wyświetleń. Auto sunęło na dachu. Szok w Turcji
5 mln wyświetleń. Auto sunęło na dachu. Szok w Turcji
Arsenal rozbił Aston Villę. Matty Cash pauzował
Arsenal rozbił Aston Villę. Matty Cash pauzował
Nagranie z Mławy. Pasażerowie brnęli w śniegu po kolana. PKP komentuje
Nagranie z Mławy. Pasażerowie brnęli w śniegu po kolana. PKP komentuje
25 cm śniegu w Zakopanem. Krupówki oblężone
25 cm śniegu w Zakopanem. Krupówki oblężone
Uszkodzony kabel. Finlandia sprawdza podejrzany statek
Uszkodzony kabel. Finlandia sprawdza podejrzany statek