Przyjaciele pobili się w lesie, jeden nie żyje. Zapadł wyrok sądu w Białymstoku
Rok temu w okolicach wsi Halickie doszło do tragicznego zdarzenia, w którym spór pomiędzy dwoma znajomymi zakończył się śmiercią jednego z nich. Mężczyźni, mieszkańcy Białegostoku, znający się od lat, wybrali się do lasu, by rozwiązać spór o kwestie finansowe. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.
W trakcie kłótni, 37-letni sprawca uderzył swojego kolegę pięścią w twarz, co spowodowało jego upadek. Ofiara, po uderzeniu głową o twardą powierzchnię, zmarła na miejscu. Sprawca został zatrzymany i oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, który doprowadził do śmierci, za co groziło mu nawet dożywocie.
Podczas procesu mężczyzna bronił się, twierdząc, że nie zamierzał zabić swojego przyjaciela. Wyjaśnił, że doszło do kłótni w wyniku finansowych nieporozumień, związanych z niezapłaconą kwotą 700 złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"480 zł co miesiąc". Polacy boją się sezonu grzewczego
Jak informuje "Fakt", według wersji oskarżonego, pieniądze miały być ukryte w lesie, ale gdy nie doszło do ich przekazania, mężczyzna stracił panowanie nad sobą i uderzył znajomego. Tłumaczył, że cios nie był silny.
Uderzyłem go raz, ale nie mocno, bo kolegi bym mocno nie uderzył. To nie mogło spowodować śmierci — mówił oskarżony podczas rozprawy.
Zmiana kwalifikacji czynu
Śledztwo ujawniło, że obaj mężczyźni przybyli do lasu w poszukiwaniu narkotyków. Sąd uznał, że nie doszło do celowego zabójstwa, a śmierć była wynikiem nieumyślnego działania.
"Fakt" informuje, że w związku z tym zmieniono kwalifikację czynu z ciężkiego przestępstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci.
Ostatecznie, zamiast surowego wyroku, oskarżony został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Ponadto sąd nakazał mu wypłatę 200 tysięcy złotych zadośćuczynienia rodzinie zmarłego.
Przeczytaj również: Zaatakował 8-latkę. Policja zabiera głos ws. patroli obywatelskich