Puma grasuje po sądeckich lasach? Leśnicy badają sprawę

66

Po sądeckich lasach grasuje puma? Zdjęcie opublikowane w mediach społecznościowych przez OSP we Florynce (woj. małopolskie) wywołało ogromne emocje. Zwierzę uchwycone na fotografii rzeczywiście przypomina pochodzącego z Ameryki drapieżnego kota. Tajemniczej sprawie przyjrzeli się leśnicy.

Puma grasuje po sądeckich lasach? Leśnicy badają sprawę
Mieszkaniec Binczarowej uchwycił na zdjęciu zwierzę, do złudzenia przypominające pumę (Facebook, OSP Florynka, Mateusz Pękala)

Tajemnicze zdjęcie wykonał w niedzielę 12 lutego mieszkaniec niewielkiej wsi Binczarowa w gminie Grybów (pow. nowosądecki). Zaniepokojony swoją obserwacją, podesłał fotografię do Ochotniczej Straży Pożarnej w pobliskiej Florynce. Strażacy ku przestrodze postanowili opublikować ją na Facebooku.

Mieszkaniec Binczarowej widział zwierzę przypominające pumę. Na wszelki wypadek prosimy uważać - strażacy napisali w poście.

Zdjęcie jest niewyraźne, ale widoczne na nim zwierzę rzeczywiście przypomina wyglądem młodą pumę. Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" skontaktowali się w tej sprawie z Nadleśnictwem Nawojowa, pod które podlegają tereny gminy Grybów.

Oficjalnego zgłoszenia o podejrzeniu, że puma przemierza teren naszego nadleśnictwa, nie otrzymaliśmy. Tak samo nasi pracownicy nie zauważyli choćby śladów obecności nietypowego dla naszego regionu zwierzęcia - poinformował Piotr Majka, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Nawojowa.

Leśnicy otrzymali wspomniane zdjęcie oraz film nagrany przez mieszkańca Binczarowej. Przeprowadzona przez nich analiza pozwoliła stwierdzić, że uchwycone w materiałach zwierzę na pewno nie jest rysiem. Rysie występują na tych terenach, ale mają zdecydowanie krótsze ogony.

Leśnicy jednak nie zostawili tak sprawy i skontaktowali się z autorem zdjęć. Pracownicy nadleśnictwa wybrali się wraz z nim do miejsca, w którym widziane było enigmatyczne stworzenie. Niestety, i to nie pozwoliło na ostateczne rozwiązanie zagadki.

Pewną podpowiedzią byłyby tropy, które pozostawił, ale od niedzieli minęło już trochę czasu i były one roztopione. Do tego nie mamy pewności, czy to dokładnie to miejsce, przez które przechadzał się kotowaty. Wstrzymałbym się jednak od panikowania i wyciągania pochopnych wniosków - podsumował Piotr Majka w rozmowie z "Gazetą Krakowską".

Choć nadal nie wiadomo, czy widziane na fotografiach zwierzę to rzeczywiście drapieżny kot wywodzący się z Ameryki, służby zalecają ostrożność podczas spacerów w nowosądeckich lasach. W przeszłości zdarzały się przypadki, kiedy niebezpieczne zwierzęta uciekały z ogrodów zoologicznych lub od nielegalnych hodowców i grasowały po okolicach.

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić