Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski | 
aktualizacja 

Koniec mitu. Słabości Rosji wyszły na jaw

We wtorek minęło 11 miesięcy od rozpoczęcia przez armię Władimira Putina otwartej wojny za naszą wschodnią granicą. Przez ten czas Rosji nie udało się osiągnąć celu strategicznego, jakim była wymiana władz w Kijowie na prokremlowskie. Ukraina broni się zawzięcie i zadaje Rosjanom liczne ciosy. Straty rosną z tygodnia na tydzień. Ten rok ma być kluczowy, ze względu na wejście w życie europejskich sankcji, a także mocniejsze uderzenie w gospodarkę agresora. Czy to kres mitu "rosyjskiej supermocy"?

Koniec mitu. Słabości Rosji wyszły na jaw
Wojna w Ukrainie łamie mit "rosyjskiej supermocy" - na polu energetycznym, militarnym i informacyjnym (GETTY, NurPhoto)

Za miesiąc będziemy mogli powiedzieć, że minął już rok od rozpoczęcia otwartej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Przez ten czas działania zbrojne toczyły się ze zmiennym szczęściem dla obu stron, ale to Ukrainie udało się obronić suwerenność kraju. Wciąż toczą się ciężkie walki w Donbasie, a południe kraju jest pod częściową okupacją. Załamał się jednak mit "rosyjskiej sprawczości i supermocy".

Największy przełom dokonał się w energetyce. To, co w zamyśle Władimira Putina miało być "kijem" na niepokorne kraje Europy, okazało się co najwyżej "kijaszkiem". Europa, w sercu której toczy się największy od czasów II wojny światowej konflikt zbrojny, poradziła sobie zaskakująco dobrze.

Rosja nie spełnia swoich założeń również na innych polach. Najbardziej jaskrawy przykład to oczywiście pole militarne. W ciągu roku rosyjskie wojsko - często opisywane jako "druga armia świata" - przeszło do poziomu określanego szyderczo "drugą armią trzeciego świata". Wojna w Ukrainie dobitnie pokazuje wyższość zachodniej myśli wojskowej oraz technologicznej nad rosyjską.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...

Zobacz także: Dyplomata o "głupocie Putina". W tle historyczne spotkanie

Najpierw jednak zastanówmy się, czy faktycznie Rosja miała status supermocarstwa. Rosyjski dziennikarz Wasilij Gatow, wykładowca w Anneberg School for Communication and Journalism pod auspicjami Uniwersytetu Południowej Kalifornii, wyraźnie w to powątpiewa. W rozmowie z o2.pl przekonuje, iż "koncepcja supermocarstwa" narodziła się w czasie zimnej wojny, kiedy Stany Zjednoczone i ZSRR konfrontowały się ze sobą nie tylko indywidualnie, ale także jako wiodące potęgi dwóch bloków: NATO i Paktu Warszawskiego.

Rosja nie odziedziczyła, a raczej przyjęła - wątpliwym prawem dziedziczenia - status supermocarstwa, którym w rzeczywistości już nie była - mówi Gatow.

Ropa, gaz, surowcowe

Jakub Wiech, zastępca redaktora naczelnego serwisu energetyka24.pl, przekonuje w rozmowie z o2.pl, że w tym zakresie straty są dla Rosji największe. Ekspert tłumaczy, iż w ciągu ostatnich 12 miesięcy Rosja przeszła z pozycji "energetycznego terrorysty" do roli "surowcowego pariasa". Putin zaś przelicytował w rozgrywce z Europą i zaczął tracić rynki, przede wszystkim na rzecz USA oraz państw arabskich.

Eksport rosyjskiego gazu gazociągowego spadł do najniższych poziomów od upadku Związku Sowieckiego - w 2022 roku Gazprom sprzedał do państw tzw. dalekiej zagranicy, czyli poza dawny ZSRS, jedynie 100,9 mld metrów sześciennych surowca. To spadek o 45 proc. w porównaniu do roku 2021. Rosjanom nie pomogły w tym wzrosty eksportu, np. do Chin. Cała ChRL kupiła w 2022 roku ok. 20 mld metrów sześciennych rosyjskiego błękitnego paliwa. To mniej więcej tyle, ile przed wybuchem wojny zużywała sama Polska. Z kolei wydobycie gazu w Rosji wyliczono na poziomie 412,6 mld metrów sześciennych, czyli na pułapie najniższym od 2008 roku, a więc od globalnego kryzysu finansowego - tłumaczy Jakub Wiech.

Choć gaz z Rosji cały czas dociera do niektórych państw Unii Europejskiej, np. na Węgry czy do Holandii, to są to ilości znacznie mniejsze niż przed 24 lutego 2022 roku. W gazowej pułapce nadal znajduje się Serbia, jednak nawet ten kraj - programowo przychylny Rosji od lat - zaczął niedawno wykonywać ruchy świadczące o próbie wyjścia z kleszczowego uścisku Rosji.

180 mln euro straty dziennie

Wojna przyspieszyła negocjacje oraz dostawy gazu do Europy z innych krajów. W 2024 r. Włochy mają stać się w całości niezależne od rosyjskiego surowca. Wszystko dzięki podpisanej umowie z Algierią. Wówczas kraj na Półwyspie Apenińskim może stać się hubem gazowym dla całej Europy. Historia mogła potoczyć się inaczej, gdyby Putin nie przeprowadził ataku na Ukrainę.

Ceny gazu spadają, a Unia Europejska szuka nowych źródeł dostaw. Oprócz wspomnianej już Algierii, jednym z nich może być niezwykle zasobna Nigeria. W grze są także dostawcy z Bliskiego Wschodu, przede wszystkim Katar oraz Iran.

Nieco lepiej, jak mówi ekspert, wiedzie się Rosji w segmencie ropy naftowej, choć tutaj dopiero od niedawna widać wpływ sankcji Unii Europejskiej. Weszły one w życie w grudniu 2022 roku i od tego czasu powodują w rosyjskiej gospodarce straty rzędu 180 mln euro dziennie. Kiedy w lutym tego roku wejdą w życie sankcje na dostawy rosyjskich produktów naftowych, straty państwa Putina wzrosną do 260 mln euro dziennie.

Co więcej, według zapowiedzi Władimira Putina, Moskwa może wkrótce wdrożyć kontrsankcje i wstrzymać dostawy surowca np. do państw UE. Niemniej, Rosjanie chwalą się, że eksportują dodatkowe ilości do Indii, co jest prawdą - lecz jest to dla Rosji klient mało opłacalny, gdyż sprzedaż odbywa się na preferencyjnych warunkach, obniżających zyski. Warto zauważyć, iż nierosyjska ropa na światowym rynku tanieje, co z kolei wskazuje, że surowca przybywa, a sytuacja się stabilizuje - tłumaczy Jakub Wiech.

Jego konkluzja jest zaś ostrożnie optymistyczna. Co prawda, Rosja oczywiście stara się kompensować wszystkie wyżej opisane straty dodatkowym obciążeniem celno-podatkowym sektora energetycznego, korzystając z wciąż wysokich cen surowców, ale to działania oszacowane na krótki horyzont czasowy. Jeśli Europejczycy w tym czasie nie ulegną presji i nie wrócą do szerokiej współpracy z Rosją, to kraj ten może zostać trwale zdegradowany w hierarchii dostawców surowców.

Degradacja militarna Rosji

Kolejny aspekt to ten wojskowy. O stratach i porażkach Rosji napisano wiele. Licząca w założeniu niemal 1,5 mln ludzi armia nie jest w stanie złamać ukraińskiego oporu. Oczywiście, bez dostaw sprzętowych z całego świata nie byłoby to możliwe, jednak na polu mentalnym straty są niepowetowane.

Gwałty i mordy na cywilach, jakich dopuszczali się Rosjanie w obwodzie kijowskim, były gestami słabości. Obliczone na zastraszenie i złamanie ludności Ukrainy, nie przyniosły jednak założonych skutków. Ukraiński naród nie dał się złamać. Wręcz przeciwnie - z większą złością broniąca niepodległości armia przystąpiła na przełomie lata i jesieni ubiegłego roku do kontrataku w rejonie Charkowa. Rosjanie nie są poważnie pobici, ale kręgosłup został wyraźnie naruszony.

Widać to choćby po zmianie taktyki Rosjan. Do szturmu na Bachmut używano w głównej mierze jednostek Grupy Wagnera, nie regularnego wojska. A do grupy jej twórca i zwierzchnik Jewgienij Prigożyn osobiście rekrutował więźniów z kolonii karnych całej Rosji. Do Ukrainy trafiali gwałciciele, seryjni mordercy i ludzie chorzy, którzy za mglistą obietnicę odzyskania wolności dostali do ręki broń i ruszyli walczyć, a często ginąć.

Nie zagrał też inny etatowy straszak Rosji - broń atomowa. Amerykanie, wyprzedzając Kreml o krok, dali jasno do zrozumienia, że jakakolwiek próba sięgnięcia przez Rosję po tę broń zakończy się zdecydowanym i krwawym odwetem. Rosjanie spasowali, a inwazja wywołała chęć rozszerzenia NATO o Szwecję i Finlandię, co postawi państwo Putina w skrajnie niekorzystnej pozycji na Bałtyku. Kolejne kraje - z Polską na czele - na potęgę się zbroją, głównie w nowoczesne, zachodnie systemy.

Poszkodowany został także rosyjski przemysł wojskowy. Rosjanie, nie mogąc pokonać Ukrainy w polu, ruszyli do rakietowo-artyleryjskich ostrzałów miast i celów cywilnych. Ukraina została zasypana pociskami rakietowymi, które uderzały w bloki mieszkalne, elektrownie, elektrociepłownie i szpitale. Wiele z elementów, służących do budowy tego rodzaju broni, pochodzi z importu.

Zakaz eksportu do Rosji technologii podwójnego zastosowania (cywilno-wojskowego) był jedną z pierwszych decyzji UE po rozpoczęciu inwazji. A w rosyjskich magazynach powoli zaczyna być widoczne dno. Do tego stopnia, że drony czy pociski ziemia-ziemia Rosjanie musieli kupić za ciężkie euro i dolary w Iranie. Rosyjska gospodarka, nawet przed wojną nie najsilniejsza i oparta o kopaliny, musi w końcu odczuć w tym roku skutki dochodzących sankcji.

Siła militarna Rosji po upadku ZSRR składała się z komponentu obiektywnego (liczba żołnierzy, czołgów, głowic nuklearnych i środków przenoszenia) oraz komponentu wizerunkowego, czyli stałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ z prawem weta. Jednak zarówno komponenty obiektywne, jak i wizerunkowe, potrzebują też silnej gospodarki, akceptowalnej polityki międzynarodowej oraz sojuszników. Bez tego "wiszą w powietrzu" i łatwo mogą zostać rozwiane. Zarówno przez nieudane działania wojenne (np. w Ukrainie), jak i przez własne błędy w polityce zagranicznej - mówi dalej Wasilij Gatow, wykładowca w Anneberg School of Communications pod auspicjami Uniwersytetu Południowej Kalifornii.

Aspekty pozamilitarne

Podobnie ma się sytuacja w kwestii rosyjskiej dyplomacji oraz służb specjalnych. To, co kiedyś była osią rosyjskiego "soft power", w kontekście wojny w Ukrainie zawiodło. Rosjanie nie potrafili zbudować spójnej, przekonującej narracji, mającej być "usprawiedliwieniem inwazji". Nie potrafiła tego zrobić rosyjska dyplomacja, a służby fatalnie oszacowały nie tylko zdolności obronne samej Ukrainy, ale i postawę Zachodu wobec wojny.

Wreszcie zawiodło to, co zadziałało w latach 2013 i 2014 podczas wojny w Donbasie. Rosjanie przegrali walkę o "serca i umysł", z której zwycięsko wyszli Ukraińcy. Wojenna propaganda oraz wojna informacyjna wychodzą naszym wschodnim sąsiadom po prostu lepiej i bardziej spójnie. Memy, filmy, krótkie nagrania, choćby takie jak to z żołnierzami śpiewającymi przed bitwą hymn swojego kraju, to "samograje", które zjednują obrońcom sympatię świata.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Aparat wywiadowczy Rosji poniósł na Ukrainie fiasko. Budowany przez ostatnie dekady mit rosyjskiego wywiadu - jako jednego z najlepszych na świecie - legł w gruzach, bowiem przebieg już pierwszych tygodni wojny pokazał, że nie był w stanie właściwie ocenić zdolności obronnych Ukrainy oraz reakcji władz i społeczeństwa na agresję. Co więcej, nie był w stanie przygotować wywiadowczo operacji specjalnych wojsk rosyjskich, których celem miało być przejęcie władzy w Kijowie - mówi o2.pl płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu.

Oficer dodaje, że budowana latami infrastruktura wywiadowcza w Ukrainie okazała się bezwartościowa. Przebieg wojny w kolejnych miesiącach ujawnił bezradność rosyjskich służb wywiadowczych wobec profesjonalnych działań służb ukraińskich, korzystających ze wsparcia wywiadowczego USA i ich sojuszników.

W efekcie siły ukraińskie były w stanie prowadzić skuteczne operacje, dewastujące wojska rosyjskiego najeźdźcy, a jednocześnie dokonać szeregu spektakularnych operacji kontrwywiadowczych, neutralizujących setki szpiegów działających na rzecz Rosji - podsumowuje płk Małecki.

Daniel Yergin, analityk ds. energetyki i pisarz, powiedział w rozmowie z puck.news, że Putin roztrwonił geopolityczną siłę Rosji. To, co Rosja z mozołem budowała przez trzy dekady po upadku ZSRR, czyli rolę pewnego i sprawdzonego dostawcy surowców energetycznych, udało mu się roztrwonić w zaledwie rok.

Bez statusu "stacji paliwowej Europy" Rosja nie ma zbyt wielu atutów w rękach. I niewiele wskazuje, by mogła je znów mieć. Jeśli przed wojną kraj ten stał nad przepaścią, to decyzja o ataku była dla niego, mówiąc szyderczo, olbrzymim krokiem naprzód. Gatow zaś dodaje, że walcząc na ukraińskich stepach, Rosja traci dziś ostatnie obiektywne i subiektywne przesłanki uchodzenia za mocarstwo.

Mimo to, mafijne państwo Putina jest nadal bardzo niebezpieczne. Tak dla Europy, jak i dla reszty świata - podsumowuje rosyjski dziennikarz.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Zobacz także:
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić