Robili pokazy garnków. Mają nowe zajęcie. "Bańka miesięcznie"
- Uwierz mi, że poza garami istnieje świat, w którym można zarabiać bańkę (milion złotych - dop. red.) miesięcznie - powiedział "Uwadze!" dyrektor handlowy spółki, która sprzedaje seniorom piece. Program TVN podzielił się wynikami swojego śledztwa ws. firmy EPG.
Firma EPG, która kiedyś działała w branży sprzedaży "garów" (pokazy dla seniorów i próby sprzedawania garnków po zawyżonych cenach), obecnie zajmuje się instalacjami OZE - donosi "Uwaga!". Prokuratura Okręgowa w Łodzi bada, czy seniorzy byli wprowadzani w błąd podczas zakupu drogich produktów, takich jak piece na pellet czy pompy ciepła. W związku z tym zaapelowano o zgłaszanie się do osób, które mogły zostać poszkodowane przez spółkę.
W materiale opublikowanym na stronie internetowej "Uwagi!" zrelacjonowano, że handlowcy wspomnianej firmy, podczas domowych wizyt, sprzedawali piece na pellet, pompy ciepła czy instalacje fotowoltaiczne. Były one bardzo drogie względem cen rynkowych.
Przedstawiciele firmy mieli zapewniać, że większość kosztów inwestycji zostanie pokryta poprzez publiczną dotację, a nabywcy resztę spłacą w formie miesięcznych, niskich rat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na festiwalu gubią wszystko, co się da. "To jest największy ból"
Rzeczywistość okazywała się bolesna.
Koszt wszystkiego miał wynieść około 17 tys. zł. Miałam płacić 150-200 zł. Nawet nie wiedziałam, że mam raty w dwóch bankach. W jednym 200, w drugim 800, ponad 1000 zł muszę płacić co miesiąc. Tu chodzi o bardzo dużo pieniędzy, z odsetkami wychodzi do spłaty około 90 tys. zł - mówi "Uwadze!" pani Danuta, jedna z poszkodowanych.
"U nich zapłaciłam 33,6 tys. zł"
Dyrektor handlowy EPG przyznał, że firma żeruje na naiwności kupujących.
W każdej sprzedaży żerujesz na naiwności kupującego. Jeśli sprzedajesz towar, który rynkowo wart jest 30 tys. zł, a ty bierzesz za niego 60 tys. zł, to liczysz, że możemy nazwać to żerowaniem na czyjejś naiwności. No to tak to tutaj też wygląda - powiedział podczas rozmowy z dziennikarką "Uwagi!.
Relacją podzieliła się też pani Marzena. - Marka pieca, którą od nich kupiłam, w sklepie kosztuje 9 tys. zł, a u nich zapłaciłam 33,6 tys. zł - oznamiła.
Co o finansach powiedział dyrektor handlowy? - Ty masz procent z marży, którą wygenerowałaś poza cenę bazową. Można podpisać umowę za 6 tys. marży, ale też za 17 tys. zł. Więc średnio, jeśli przyjmiemy, że to jest 13 tys. zł, to bardzo łatwo jest policzyć wynagrodzenie. Przy 8 umowach zarabiasz 44 koła netto - przekazał.
Mamy zamknięty 2024 rok, więc mogę ci pokazać, jak wyglądał. Zrobiliście łącznie, wszyscy, około tysiąc umów na łączną kwotę 50 mln zł. Tutaj są wynagrodzenia handlowców w skali rocznej - dodawał.
Dziennikarka "Uwagi!" dostrzegła kwotę 1,6 mln. - Dobrze widzę? - dociekała. Dyrektor potwierdził.
Dla mnie forsa jest najważniejsza. Gary, ile pozwalają zarobić: cztery dychy, pięć dych? Uwierz mi, że poza garami istnieje świat, w którym można zarabiać bańkę miesięcznie - mówił dyrektor handlowy spółki.
W reportażu programu TVN podkreślono też, że po czasie okazywało się, że dotacja klientom EPG często nie przysługiwała, zaś raty były wyższe niż obiecano. Pożyczkę zaciągano zdalnie, "bez żadnych papierków". Na aż 50 tys. zł oferowała ją tylko jedna instytucja - francuski parabank Cofidis.
Chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami parabanku w Polsce na temat współpracy z firmą EPG, w odpowiedzi dostaliśmy lakoniczną informację, że były skargi na ten temat. Ale akurat kiedy my zajęliśmy się sprawą, Cofidis uzyskał pełny obraz sytuacji w wyniku własnego postępowania i rozwiązał umowę ze spółką EPG. Ponieważ w piśmie brak informacji, co dalej z klientami, którzy muszą spłacać kredyty, postanowiliśmy zapytać o to w polskiej siedzibie parabanku. Nie chciano jednak z nami rozmawiać - podaje "Uwaga!".
Firma EPG zaprzecza wszystkim zarzutom, twierdząc, że działa zgodnie z prawem i oferuje klientom pełną swobodę wyboru formy płatności.
Szanowni Państwo, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że w pytaniu zawarta jest już teza, i że sugerujecie Państwo w tym pytaniu konkretne odpowiedzi. Nie jesteśmy w stanie potwierdzić postawionych w Państwa pytaniu zarzutów. Spółka nie prowadzi polityki dezinformacji wobec klientów, o jakiej Państwo wspominacie. To klient decyduje o zawarciu umowy kredytu, my jedynie przedstawiamy opcje, z których może skorzystać. Każdy kod autoryzacyjny pochodzi bezpośrednio od banku, rozmowa jest nagrywana, a bank - a nie my - dzwoni do klienta przed uruchomieniem środków. Jeśli posiadają Państwo choć jeden konkretny przypadek, przedstawcie dowody, zamiast spekulacji, a niezwłocznie się do nich odniesiemy - czytamy we fragmencie stanowiska, które firma przesłała "Uwadze".
W kontekście zawyżonych cen tłumaczono zaś, że wycena "odzwierciedla wartość długoletniej gwarancji oraz wysokiego standardu obsługi technicznej świadczonej przez firmę".