Rosja wysyła ich na front. To kara za brak realizacji celów
Rosyjscy rekruterzy, którzy nie zrealizowali planów dotyczących naboru żołnierzy, zaczęli być wysyłani bezpośrednio na front. W niektórych regionach Federacji Rosyjskiej dowództwo wprowadziło takie "środki dyscyplinarne" wobec osób odpowiedzialnych za uzupełnianie sił zbrojnych.
Główny Zarząd Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (GUR) ustalił, że zjawisko to występuje m.in. w Republice Sacha (Jakucja), gdzie siedmiu kierowników punktów rekrutacyjnych trafiło do jednostek frontowych - konkretnie do pułków zmechanizowanych 5., 35. i 29. armii.
Powodem miało być niewykonanie planów mobilizacyjnych - średni niedobór w punktach poboru na tym obszarze wynosi około 40 proc. w stosunku do norm ustalonych przez Moskwę.
Zełenski spotka się z Nawrockim? Dworczyk zabrał głos
Zgodnie z zasadą "nie znalazłeś szturmowców – szturmujesz sam", rekruterzy są kierowani do oddziałów szturmowych. Dzieje się tak zwłaszcza w regionach, gdzie brakuje mężczyzn w wieku poborowym lub nie da się przeprowadzić naboru w wyznaczonym terminie spostrzega serwis oboz.ua.
Ruch Rosji. Ukraiński wywiad reaguje
Ukraiński wywiad ocenia, że taka praktyka świadczy o całkowitym braku świadomości Kremla co do realnej sytuacji w kraju oraz o dramatycznej potrzebie uzupełniania strat osobowych.
Jednocześnie GUR przypomina, że każdy rosyjski żołnierz, który nie chce ryzykować życia w tzw. "mięsnych szturmach", może skorzystać z pomocy projektu "Chcę żyć" – specjalnego kanału kontaktowego na Telegramie, umożliwiającego dobrowolne poddanie się.
W ostatnich miesiącach Rosja nasila również działania w ramach tzw. "ukrytej mobilizacji". Obejmują one wprowadzenie ciągłego poboru do służby zasadniczej przez cały rok.
To oznacza odejście od dotychczasowej strategii Kremla, który do tej pory starał się unikać masowego przymusowego zaciągania do wojska, zachęcając raczej finansowymi bonusami i premiami.