Rosja znów zaatakowała Ukrainę. Co najmniej pięć ofiar śmiertelnych
Wczesnym rankiem 18 sierpnia 2025 roku rosyjskie drony uderzyły w pięciopiętrowy budynek mieszkalny w Charkowie. Atak doprowadził do śmierci co najmniej pięciu osób - w tym 18‑miesięcznego dziecka i 16‑letniego nastolatka, a około 30 osób zostało rannych.
Atak rozpoczął się uderzeniem dronów typu Geran‑2 (Shahed) oraz prawdopodobnie pociskiem Iskander‑M, które trafiły w pięciopiętrowy blok mieszkalny w Charkowie. Pożar objął mieszkania na pierwszym, trzecim i piątym piętrze, a część budynku zawaliła się.
Jak poinformował gubernator Ołeh Syniehubow, w wyniku ataku zginęło co najmniej pięć osób. Pożary wybuchły na pierwszym, trzecim i piątym piętrze, a część konstrukcji budynku uległa zawaleniu.
Do godziny 8:45 czasu lokalnego potwierdzono śmierć czterech osób, w tym 16-letniego chłopca i 18-miesięcznego dziecka. Kilku mieszkańców wciąż jest zaginionych i może być uwięzionych pod gruzami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szczyt na Alasce. "Putinowi zaczyna palić się grunt pod nogami"
Rosnąca liczba ofiar
Do godziny 9:00 burmistrz Charkowa, Ihor Terekhow, poinformował, że liczba ofiar wzrosła do pięciu. Syniehubow potwierdził piątą ofiarę śmiertelną i dodał, że w wyniku ataków dronów oraz rakiety Iskander-M w całym mieście rannych zostało łącznie 30 osób. Uszkodzeniu uległo 19 budynków mieszkalnych oraz 25 pojazdów.
Władze lokalne kontynuują akcję ratunkową, starając się dotrzeć do osób, które mogą być uwięzione pod gruzami. Sytuacja w Charkowie pozostaje napięta, a mieszkańcy obawiają się kolejnych ataków.
W ostatnich dniach Ukraina ponownie stała się celem intensywnych ataków ze strony Rosji. W obwodach charkowskim i donieckim zginęło co najmniej sześć osób. "Rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę w nocy z czwartku na piątek 97 dronami i dwiema rakietami" - przekazały ukraińskie siły powietrzne.
Szef administracji obwodu charkowskiego, Ołeh Syniehubow, poinformował, że w wyniku ostrzałów zginęły z 15 sierpnia cztery osoby, a dwie zostały ranne.