Rozjechali swoich własnych ludzi. Popis Rosjan na froncie
"Druga armia świata" nie przestaje zadziwiać komentatorów i ekspertów od wojskowości. Tym razem Rosjanie popisali się w okolicach Charkowa, gdzie kierowca BMP-2 wykonał gwałtowny manewr, miażdżąc własnych żołnierzy, którzy skryli się za pojazdem opancerzonym. Kilku z nich z pewnością nie będzie już w stanie walczyć.
W głowie się nie mieści, co Rosjanie robią na froncie i jak traktują własnych żołnierzy. O tym, że dowódcy nie mają dla nich żadnego szacunku i ślą setkami na śmierć wiemy od ponad roku.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
W obwodzie charkowskim nacierający Rosjanie utknęli na otwartym polu. Piechota chroniła się za pojazdem opancerzonym BMP-2 przed ostrzałem, gdy ten nagle wykonał gwałtowny zwrot i ruszył przed siebie. Kierowca zrobił to w taki sposób, że zmiażdżył kilku żołnierzy siedzących obok jego maszyny. Wszystko nagrał operator ukraińskiego drona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komentatorzy wskazują, że widać, iż część Rosjan nie wie, jak się na froncie zachować. Piechota do pojazdu opancerzonego przylgnęła bardzo blisko, nie zważając na warunki bezpieczeństwa w trakcie bitwy.
Z kolei kierowca nie powinien ryzykować tak ostrym manewrem i mieć świadomość, że obok ma swoich towarzyszy. Nie ma w BMP-2 lusterek, ale ma załogę i ta winna go ostrzec przed nieszczęściem. Tak się jednak nie stało, a kilkutonowa maszyna zmiażdżyła bezradnych ludzi, którzy znaleźli się zbyt blisko niej.
Rosja nadal szuka chętnych do walki w Ukrainie
Rosja zamierza w 2024 roku utworzyć nowe formacje wojskowe: 19 brygad, 49 pułków i jedną flotyllę, a wszystko w ramach zakrojonej na szeroką skalę reformy wojskowej. Kto obsadzi stanowiska, gdy już teraz brakuje żołnierzy, którzy będą walczyć na froncie? Wszak Rosjanie nie mogą osłabiać swoich granic czy dosyłać żołnierzy z kluczowych dla interesów kraju baz. I tak już to robią.
Rosyjskie władze w dalszym ciągu oferują żołnierzom nowe świadczenia socjalne, próbując zachęcić do udziału w wojnie przeciwko Ukrainie. Zwiększają zachęty, bo nadal mają nadzieję uniknąć kolejnej przymusowej mobilizacji, która będzie potrzebna wiosną. Dla Władimira Putina byłby to koszmarny scenariusz, tuż przed wyborami prezydenckimi w marcu 2024 roku.
Tymczasem na polu walki dotąd poległo 297120 żołnierzy armii Władimira Putina. Część z nich, jak widać na powyższym wideo, z ręki własnych towarzyszy broni. Na Kremlu ze stratami ludzkimi nikt się nie liczy. Wojsko ma osiągnąć cele za wszelką cenę.