Rzucili wyzwanie wyborcze. Przegrali. Taka "kara" ich czeka
Przed II turą wyborów prezydenckich Gniezno wyzwało Wrześnię na pojedynek o wyższą frekwencję wyborczą. Po przegranej, przedstawiciele Gniezna muszą udać się do Wrześni na rowerach.
Najważniejsze informacje
- Gniezno przegrało zakład z Wrześnią o najwyższą frekwencję wyborczą.
- Przegrani muszą pokonać trasę z Gniezna do Wrześni na rowerach.
- Września osiągnęła frekwencję 73,24 proc., Gniezno 70,22 proc.
Pojedynek o frekwencję
Przedstawiciele Gniezna, na kilka dni przed wyborami, rzucili wyzwanie Wrześni. Celem było osiągnięcie najwyższej frekwencji wyborczej. Pomysłodawcy zakładu, prezydent Michał Powałowski i radny Tomasz Dzionek, zapowiedzieli, że przegrani będą musieli odwiedzić zwycięzców na rowerach.
Jacek Kopczyński nie zaprosi Patrycji Markowskiej na ślub. Ożeni się jeszcze w tym roku? "Święta spędzę z narzeczoną, a może żoną" (WIDEO)
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyniki frekwencji wyborów
Września odpowiedziała na wyzwanie, a jej przedstawiciele, Artur Mokracki i Inez Niszczak-Sieradzka, byli pewni zwycięstwa. I mieli rację. Września osiągnęła frekwencję 73,24 proc., podczas gdy Gniezno 70,22 proc. Teraz to Gniezno musi spełnić obietnicę - zauważa serwis gniezno24.com.
Rowerowa wyprawa
Trasa z Gniezna do Wrześni wynosi ok. 24 km. Dla przegranych to nie tylko spełnienie zakładu, ale także okazja do rekreacyjnej wycieczki. Mimo że Września jest gminą miejsko-wiejską, jej wynik wyborczy był imponujący.
Września nie wybiera się do Gniezna, rowery zostają w piwnicy - zapowiedzieli przedstawiciele Wrześni.
Ich pewność siebie okazała się uzasadniona, a teraz to Gniezno musi dotrzymać słowa.
Zakład między miastami to nie tylko zabawa, ale także sposób na zwiększenie zaangażowania obywateli w wybory. Takie inicjatywy mogą przyczynić się do wzrostu frekwencji i zainteresowania sprawami lokalnymi.