Skandaliczne słowa ambasadora Rosji. "Próbuje odwrócić kota ogonem"
Podczas Rady Bezpieczeństwa ONZ Rosja próbowała przerzucić winę za naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej na Ukrainę. - Znamy tę retorykę od początku działań zbrojnych Rosji - nie od 2022 r., tylko od 2014 r. - mówi PAP prof. Patrycja Grzebyk.
W piątek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. wtargnięcia rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną - informuje Polska Agencja Prasowa. Polskę reprezentował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki, który oświadczył, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej to naruszenie prawa międzynarodowego i destabilizująca eskalacja konfliktu.
Państwa europejskie, Panama oraz Korea Południowa – wyraziła solidarność z Polską i potępiła rosyjskie działania. USA i Wielka Brytania zadeklarowały, że będą bronić terytorium NATO. Strona rosyjska natomiast powtarzała tłumaczenia, że celem Rosji nie była Polska, a zasięg rosyjskich dronów uniemożliwia ich dotarcie do naszego kraju.
Prof. Patrycja Grzebyk z Uniwersytetu Warszawskiego pytana przez PAP, czy Rada była sukcesem, oceniła, że zdecydowanie tak. Zwróciła uwagę na oświadczenie Chin, które dotychczas były dość neutralne, a teraz przekazali, że konflikt nie powinien się rozszerzać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 08.09
Prof. Patrycja Grzebyk skomentowała słowa ambasadora Rosji przy ONZ. - Nie było celów na terytorium Polski. Maksymalny zasięg dronów nie przekraczał 700 km, co oznacza, że niemożliwe, aby dotarły do Polski. MSZ Rosji jest zainteresowane zredukowaniem emocji. Wzywamy kolegów z Polski do zaangażowania się - powiedział Wasilij Niebenzia. - Warszawa stwierdziła, że drony mogły nadlecieć z terytorium Ukrainy, jednocześnie pospiesznie obwiniając o to Rosję, nie przedstawiając na to żadnych dowodów. Uważamy, że jest bardzo ważnym zrelacjonować faktyczny zakres incydentu i porównać to z politycznym clickbaitem, który jest promowany przez Polskę i inne agendy
Cała wypowiedź ambasadora Rosji miała na celu przekonanie świata, że za atakiem przy użyciu dronów stoi Ukraina i że to kolejna próba eskalacji konfliktu ze strony Ukrainy. Znamy tę retorykę od początku działań zbrojnych Rosji - nie od 2022 r., tylko od 2014 r. - dodała - powiedziała PAP prof. Grzebyk.
Jej zdaniem Rosja "próbuje odwrócić kota ogonem" za pomocą kłamliwych oskarżeń, co ma na celu - według Grzebyk - odciągnąć uwagę od odpowiedzialności Moskwy.
- Tłumaczenie Rosji to są kłamstwa, które mogą nas oburzać, ale z drugiej strony przynajmniej podkreśla, że nie widzi możliwości legalnego rozszerzenia konfliktu na terytorium Polski. Moskwa w swojej retoryce nie odrzuca zasad prawa międzynarodowego, tylko próbuje przekłamać rzeczywistość i fakty, tak by były one interpretowane na jej korzyść - spuentowała.